sobota, 5 sierpnia 2017

zapominając o sobie na zamku (Jánský Vrch, Javorník)

rowerowe się zrobiło to lato... byłam na wycieczce napędzanej moimi własnymi nogami, zajechałam na rowerze na czeski zamek w Javorníku, pochodziłam po dziecięcych pokojach, było ładnie, to był w ogóle ładny i dobry dzień, pomimo upiornego gorąca i słońca, które okazało się absolutnie wykańczające, jakby nie było po powrocie położyłam się i zapadłam w więcej niż głęboki sen, mimo to jestem dumna z siebie, że aż tyle przejechałam i bez problemu dałam sobie radę, ale... wracając do zamku.... pięknie góruje on nad miasteczkiem i jest dobrze utrzymany, drzemie w jego pokojach jakaś lekko bajkowa magia, może to dlatego, że ruszyliśmy trasą, w ramach której odwiedzaliśmy pokoje dzieci, oglądaliśmy ich zabawki i meble, co mogłoby być w sumie upiorne, ale okazało się całkiem miłe, widziałam też piękne piece kaflowe, do których mam nieustająco wielką słabość, czułam się jakbym podglądała cudze życie, jakbym nim trochę żyła na moment i podobało mi się, oczywiście żaden ze mnie materiał na księżniczkę czy damę, ale na sprytną pokojówkę... i owszem, tuż pod zamkiem stoi taki mały żółtawy domek, mijałam go myśląc, że tak, tam mogłabym mieszkać, nie w zamku, ale tuż obok, na mgnienie stałam się kimś innym, lubię o sobie zapominać, podejrzanie łatwo mi to przychodzi



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz