im dłużej czytam Munro, tym bardziej ją doceniam, a może to kwestia wieku? jest w tych jej opowiadaniach taka wyrafinowana i mądra prostota, że pomimo bardzo klasycznej zazwyczaj narracji i prowadzenia dialogów, trzeba przyznać, że są to utwory dobre lub świetne, a nierzadko wręcz znakomite, kiedyś miałam poczucie, że w tych jej opowieściach mało się dzieje, ale z drugiej strony po każdej z nich nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że Coś się stało, że ktoś mi opowiedział o Czymś ważnym, znaczącym i uniwersalnym, że to może mnie także dotyczyć, przywiązania, miłości, przyjaźnie, rodziny, śmierć, niemożliwe, ale więcej niż prawdopodobne i realne relacje, no psychologia na najwyższym poziomie, więc czytam powoli, jak to Munro, żeby zauważyć każde z wydarzeń, które się prawie niezauważalnie stają w tym na pozór spokojnym i uładzonym świecie, piękna, klasyczna proza, pełen realizm, bez postmodernizmu, bez fantastyki, a jednak to jest interesujące i piekielnie prawdziwe, nawet tytuły są właśnie tak elegancko proste i znaczące, a finały każdej historii - bardzo subtelne i wszystkie one jakby zostawiają czytelnika w takiej ładnej samotności z wymową całej opowieści, i musisz się sam w tym odszukać, musisz sam zrozumieć, co cie tu spotkało w tym opowiadaniu (E. Annie Proulx też umiała coś takie zrobić, ale jednak nie aż tak lekko, nie aż tak niedostrzegalnie), no super to jest zrobione, jakoś zachwycam się, zarówno historiami, jak i sposobem ich opowiadania
|
A. Munro "Odpowiedz tak albo nie" |
|
A. Munro "Przebaczenie w rodzinie" |
|
A. Munro "Jak poznałam mojego męża" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz