poszłam na papkę dla ludożerki, albowiem i ja jestem ludożerką, piaty film z serii.... czegóż się można spodziewać? kupon odcięty od kuponów, efektowne efekty, wampiry, wilkołaki, scenariusz coraz bardziej odrealniony, motywacje psychologiczne odklejone od rzeczywistości, mocno przewidywalne rozwiązania fabularne, w sumie całość nie zabija, ale pogapić się można, wysiłek intelektualny żaden, ładne dekadenckie obrazki z życia wampirów, aktorzy hodowlani.... dziś chodziło mi tylko o to - o prostacką rozrywkę miłą dla oka, albowiem faktycznie lubię tę komercyjną rozrywkę, lekkość z jaką wchłania się jej rozrzedzona konsystencja oraz to, że niewiele po niej zostaje, że tak pięknie i gładko po mnie spływa, a zarazem odrywa na chwilę od rzeczywistości chociażby samą ferią barw i impetem akcji, zatem "Underworld 5" - kino takie sobie, ale w swojej niszy (komercyjne sensacyjne kino o wampirach) zupełnie w porządku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz