wtorek, 29 listopada 2016

list do M.

dawno nie dostałam listu, a teraz nagle dwa, cóż za przewrotność losu, który spełnia zazwyczaj niewypowiedziane życzenia, całkiem zapomniałam, że zawsze uwielbiałam listy, papierowe, takie, których można dotknąć i tęsknię trochę za czasami, gdy pisywało się je do przyjaciół czy nawet znajomych, zawsze myślę przy tej okazji o Pawle, tyle listów, tyle lat, tyle słów, zielona papeteria z koniczynami, niby nic z tego nie zostało, ale było to przecież takie ładne, takie miłe po prostu; niedawno Tomek napisał do mnie i pomyślałam jedynie - zaskakujące i dziwne, przede wszystkim dziwne, nawet już nie pamiętam, o co chodziło; i jeszcze moja kochana Mała Mi, do której nie mam ostatnio cierpliwości, napisała list do Mikołaja, czyli de facto do mnie, rozczuliłam się, to jeden z tych ostatnich momentów, kiedy jest jeszcze małym dzieckiem, a nie nastolatką, czytałam kilka razy, papierowy list, najprawdziwszy, zupełnie świetny, unikalny


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz