w listopadzie tylko skowycząco kolorowa bajka o absurdalnie wesołych ludzikach jakoś się broni, no to poszłyśmy, a tam... postać kultowa, trol Mruk, rozsądny, sarkastyczny, marudny, uwielbiałam go przez trzy czwarte filmu, bo potem się oczywiście nawrócił na hurraoptymizm, niby tak być musiało, bo to bajka i trochę się spodziewałam, ale i tak szkoda; sama historia całkiem zabawna, miła dla oka, rozśpiewana, kilka ciekawych wątków, w tym wyjątkowo udany motyw z cyklu: brzydka ona brzydki on, a jaka ładna miłość, wystarczy, by dzieci się wybawiły, a dorośli nie wynudzili, tylko zakończenie jakieś bezjajeczne i wysiłkowe, ucina film i pojawia się jakby znikąd, takie trochę na siłę deus ex machina, ale co tam... jest 13., jest listopad, bajka była przyjemna, nie wypada wymagać więcej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz