dziś wycieczka rowerowa, która odbyła się i udała pomimo z lekka deszczowych warunków pogodowych, podobno przejechałam 45 kilometrów, co zresztą nie ma dla mnie większego znaczenia, bo bardziej liczyło się samo jechanie, bycie, towarzystwo, altana w lesie z widokiem na jezioro, z widokiem na... wszystko, cały ten dwukierunkowy sztafaż miękkich spojrzeń i gestów, któremu tak trudno się oprzeć, bo nie umiem go zracjonalizować, więc nie racjonalizuję, płynę na rowerze przez świat, przez pełne słodkiego groszku pole.... przez słodycz - i jeszcze: gdzieś w lesie leżały dwie dziecięce rękawiczki i to był pierwszy raz, kiedy zobaczyłam zagubione rękawiczki, ale dwie, bo zwykle jest przecież jedna, samo to nadaje im pewnej wyjątkowości - często myślę i wiem, że każdy człowiek doświadcza zagubienia i samotności, że taka jest ludzka kondycja i specyfika: po prostu jesteśmy zagubieni i samotni, pewnie nawet przez większość życia i jest to już samo w sobie, bez innych chropowatych wydarzeń - trudne, bolesne, dewastujące, więc stojąc przed wyborem, czy być zagubionym osobno, czy zagubionym tuż obok kogoś nam podobnego i potencjalnie bliskiego, powinniśmy chyba w oczywisty sposób wybierać nieosobne zagubienia, to wydaje się proste, mądre nawet, a przecież tak trudno pozwolić sobie na taki wydawałoby się oczywisty wybór, prawie niemożliwym jest powiedzieć: Ja skaczę i ty skaczesz, choć jesteśmy z(a)gubieni, a nasza historia nawet spisana złotymi literami na czerpanym papierze skończy się tak, jak wszelkie człowiecze historie, czyli tak sobie, kiedyś ja umrę i ty umrzesz i zostanie po nas proch i pył, gdyż wszystko jest stratą, jest mijaniem i zmianą, a my jesteśmy jak porzucone ślady po rękach być może nieobecnego boga, ale pomimo tego, a być może właśnie ze względu na to zostań ze mną, obiecam ci, że i ja zostanę, z(a)gubię się z Tobą i nie oddam cię śmierci - trudno tak wybrać, trudniej powiedzieć, najtrudniej się temu poddać, ponieważ... każda z naszych słabości, każde z doświadczeń, świadczy przeciwko nam, sami sobie stoimy na przeszkodzie, zatem ciągle znajduję pojedyncze rękawiczki, a sparowane prawie nigdy;
i tak, wiem, że rzeczywistość nie skrywa w sobie aż tylu metafor, ile ja usiłuję z niej wydobywać, wiem, że czasami rzeczy są tylko tym, czym są, ale co z tego? co to zmienia? moja świadomość nijak ma się do optyki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz