jestem dziś zmęczona, tym bardziej że wczoraj po kilkunastu kilometrach marszu zafundowałam sobie 10 kilometrów biegu z przyczyn, które normalnym ludziom wydają się pozorne, a mnie wydają się priorytetowe (coś tam obiecałam, czegoś nie doniosłam i.. wiadomo, wina, wina, wina) i których nie warto szczegółowo omawiać (oj gupia, gupia... po raz tysięczny...), więc dziś czytam, snuję się, rozmyślam, Ktoś powiedział mi wczoraj, że jestem świetna, co oczywiście było przemiłe i pomyślałam sobie nawet, że może bywam, że może czasami trochę to wiem, ale przez większość czasu przecież zupełnie nie, bo nie ma bardziej ziemskiego stworzenia niż ja, jak pisała... chyba Poświatowska "mam duszę oczywistą, jak śliwka ma pestkę", gdzież tu miejsce na świetność? i kto by aż tak lubił te pestki?
tymczasem jednak drzwi z Paczkowa, kilka się znalazło, mimo zmasowanego obstrzału spojrzeniowego ludności paczkowskiej, zwłaszcza te do połowy otwarte, drzwi z widokiem.... cudne jakieś
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz