myślę o wakacjach, myślę o nich od pewnego czasu, z wahaniem, nie ma co ukrywać... i oswajam tę myśl, bo nie wiem, czy te wakacje mają sens, ale dziś zdecydowałam nagle w jednej chwili, że tak, że pojadę, bo zobaczyłam pocztówkę znad jeziora, jakąś ścieżkę pełną trawy, w której można sobie wybrudzić buty, zaświegotały mi ptaki, zabzyczały komary i w jednej chwili rozlał mi się po kościach taki przedziwny nastrój, któremu nie mogłam się oprzeć, bo nagle zobaczyłam, że przecież rzeczywiście mogłabym tam być i iść, też brudzić buty, patrzeć na zachód słońca nad wodą, słuchać lata, biegać albo tylko iść, mogłabym i przyszłoby mi to lekko, jak coś naturalnego, oczywistego i być może ja po prostu chcę tego wszystkiego, być może warto to sprawdzić, w każdym razie dziś uwierzyłam, że wakacje będą i że być powinny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz