wtorek, 6 czerwca 2017

południowo-zachodnie okna i kryzys duchowo-tożsamościowy

pada i dobrze, świat odżywa, idzie lato, idzie i stąpa, rośnie mi maciejka tylko cudem ocalona przed kotami, rosną fasolki, które prawie zostały zniszczone, mimo wszystko ranek był pełen uroku


a potem... przypomniałam sobie, jak kiedyś gadałyśmy z dziewczynami o tym, gdzie mieszkają nasze dusze i Aśka mówiła, że jej dusza to w cyckach na pewno, to jest możliwe, bo Aśka ma piękny biust i dużo kobiecego ciepła, miękkości, byłoby to bardzo archetypiczne, gdyby tam mieszkała jej dusza, ja wtedy nie umiałam tego powiedzieć, ale dziś myślę sobie, że moja dusza mieszka w moich palcach i dłoniach, jestem dość mocno przywiązana do tej myśli, i kiedy dziś porównano moje dłonie do innych, całkiem cudzych, czułam się jakby mnie okradziono z mojej specyfiki, z mojej mojości, w dodatku okradła mnie jakaś obca baba, bardzo to było może głupie odczucie, ale było i nie mogłam mu się oprzeć, spędziłam wieczór, patrząc na moje palce i mówiąc sobie w duchu, że bzdura, że gówno prawa, a moje palce są tylko jedne jedyne i nikt nie ma takich drugich

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz