ja mam wakacje i pies też ma wakacje, niemrawość czasu bywa kojąca, ale nie opuszczają mnie rozliczne wątpliwości, tymczasem nie myślę za dużo czy raczej staram się nie myśleć za dużo, płynę razem z rzeczywistością w kierunku, który trudno dookreślić, dziś spędziłam długi wieczór na ławce nad wodą, zmarzłam, patrzyłam w chmury i zgadywałam ich kształty, skrzekliwym głosem regularnie mi marudziło moje sentymentalne serce, a ja starłam się je uciszać, pewnie nie należało go za sobą zabierać, bo przecież to mogą być tylko te chmury i wszystko bywa zmienne, ulotne zupełnie jak ich kształt, a mimo to nie chciałam się stamtąd ruszyć, nawet gdy rozbłysły gwiazdy i zrobiło się późno, nie chciałam stracić tej ulotności, cóż za słabość...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz