sobota, 28 kwietnia 2018

zielonogórskie miśki 5 i grzybek (street art, cz. 44)

dziś domowy dzień, czytanie (ja "Szczygła", a K. - "Ślady") i odpoczywanie, leżakowanie z psem i bez psa, z kotem i bez, ze słonecznikiem dość często, z białym winem trochę, zatem czytamy sobie, jesteśmy sobie, wczorajsze absolutorium odpływa majestatycznie w dal, jest w porządku i dlatego to dobry moment, żeby wrzucić zbierane od dawna miśki, jest na nie teraz czas i miejsce, mam nadzieję, że żadnego nie powtarzam, bo dawno nic nowego nie wrzucałam i po prawdzie zupełnie straciłam rachubę, w każdym razie kolekcjonuję je od dłuższego czasu, by uzbierać godną porcję, choć nie powiem, żeby odniosła tu jakiś przeogromny sukces ilościowy..., w każdym razie to dziś, dziś jest ten czas, żeby zebrać i okazać miśki, aaa i grzybek też mam, znalazł się, to między miśki wsadzam, bo czemu nie?







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz