jedziemy przez Wrocław stadem (minus koty), piękny ten Wrocław, bo i dzień pełen słońca, pamiętam czasy, gdy to Poznań był dla mnie ośrodkiem życia i zamierzeń, a teraz już całkiem to minęło, nie pamiętam, kiedy tam byłam ostatnio raz, chyba na wycieczce z dzieciakami trzy lata temu, strasznie mi ten Poznań mocno za plecami został, a przecież mieszkało się tam 10 lat, teraz to jakby już inne życie, inna rzeczywistość, studia, dziwny okres tuż po studiach, potem dzieciństwo Małej Mi, to takie najwcześniejsze...a teraz od pewnego czasu to Wrocław się pojawia i ciągle jest bardziej po drodze, oczywiście nie mogłabym tu mieszkać, mimo wszystko jest o wiele za duży jak na moje małomiasteczkowe potrzeby, ale bywać i przebywać, czy przejeżdżać? owszem lubię - jakiś nowy czas nastał, nowy rozdział jakby i Wrocław jest jego częścią (bo najpierw Kuba się zachwycił i zdjęcia wysyłał, potem wycieczka z Tomkiem, potem ze szkołą do Czterech Kopuł, potem te ferie rok temu mocno pod znakiem wrocławskim i teraz też, dziewczyny ciągle tam jeżdżą i ja ciągle przejeżdżam, więc to się nie zrobiło nagle, ale się zrobiło)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz