Wrocław, wiosna, której nie widać nigdzie i wcale, ale którą można wyczuć w powietrzu, nieznacznie tylko, ale można, kiedy budzę się we Wrocławiu mam widok na wielki szklany budynek, ale żeby go zobaczyć, muszę podejść do okna, jak nie podejdę, to mam inny widok na strzępy cudzego życia, moja pamięć robi zdjęcia, czytam trochę, rozglądam się, płynę z nurtem, Wrocław ma dla mnie taki właśnie leniwy klimat, jakby był miejscem z innego świata, tymczasem ciągle myślę o górach, obsesyjnie myślę o górach i o tym, żeby tam na chwilę pobyć, pojechać, uciec, co chyba jest mocno nierealne;
od kilku dni ciągle chodzę w niebieskich sukienkach, cała niebieska jestem w tym Wrocławiu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz