co roku przynajmniej kilka razy usiłuję objaśnić, czym jest korespondencja sztuk i choć rzecz wydaje się banalna, to koniec końców okazuje się, że zwykle słabo z tym trafiam, że chyba objaśniam to mętnie, a przecież kultura jest teraz tak intertekstualna, że warto wiedzieć, rozumieć i zauważać te wielowymiarowe czasem inspiracje, nie "czyta się" świata, nie widząc ich, tak sobie myślę, tak mi się wydaje, taką mam frustrację; i właśnie dziś znalazłam genialny przykład korespondencji sztuk, strasznie mi się spodobało, bo i performance i aktorstwo, i teledysk nie byle jaki, i test piosenki dość literacki, i muzyka dobra, rozważam jak i komu to pokazać i kiedy... żeby wyjaśnić tym razem skutecznie, póki co słucham i oglądam z upodobaniem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz