oczywiście po "Ostatniej rodzinie", która jest filmem aktorsko mistrzowskim, wszystko wydaje mi się płaskie i błahe, ale "Dziewczyna z pociągu" to całkiem przyzwoite kino psychologiczne, główna bohaterka to kobieta na dnie, alkoholiczka, pełna frustracji, poczucia winy, żalu, po prostu kobieta, która straciła wszystko - miłość, pracę, szacunek, dom - żyjąca tylko cudzym życiem lub strzępami własnej przeszłości, jest to zatem pewne studium uzależnienia oraz jego mechanizmów, niekiedy przykre i brutalne, ale całkiem wiarygodne, główna bohaterka - jako konstrukcja i jako rola - to najmocniejsza strona filmu, intryga nie wydaje się nadmiernie zawiła, choć miewa zaskakujące zaułki, kilka postaci, zwłaszcza męskich posiada jednak szczątkową i jakby niedokończoną psychologię, kobiety są ciekawe, nieoczywiste, facetom trochę nie wiadomo, o co chodzi, nawet kiedy niby wiadomo, bo rzecz staje się ewidentna, w ogóle miałam poczucie, że potencjał drzemiący w tej historii i w tych postaciach nie został do końca wykorzystany, zakończenie definitywnie zepsuło mi całość i zburzyło cały mroczny klimat opowieści, jest po prostu zbyt cukierkowe i przyjemne, takie.. jakby z innej opowieści wyciachane i to niestarannie;
generalnie: rzecz interesująca, do obejrzenia, ale nie zabija
generalnie: rzecz interesująca, do obejrzenia, ale nie zabija
- Czy patrzyliście kiedyś na ludzi z okna pociągu i zastanawialiście się, jakie jest ich życie? Ja tak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz