Był sobie kot, który czekał z niezłomną cierpliwością niedostępną dla ludzi, nie bał się nikogo i niczego, bo miał w zapasie jeszcze kilka żyć, tymczasem jednak siedział i czekał, jakby nie był prawdziwy... mrużył oczy i czekał. Tego dnia było bardzo zimno, mróz krążył w powietrzu. Skradałam się do kota, a on wiedział, że się skradam, ja też wiedziałam, że on wie, że się skradam, no i oczywiście było też tak, że on wiedział, że ja wiem, że on wie, że ja się skradam, wszystko było zatem po uczciwości, czysta sytuacja, nikt nikogo nie oszukuje.
- Cześć, panie kocie, co robisz?- Nic. Przecież oboje jesteśmy nieprawdziwi. Idź sobie, przeszkadzasz.
No to poszłam sobie, ale oglądałam się z nim trochę. Też bym tak chciała poczekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz