Środowe kino z dziewczynami staje się tradycją i dobrze, chyba wszystkie to lubimy, tym razem mocne kino szpiegowskie, piękna Jennifer Lawrence, sporo przemocy, ale przede wszystkim jest to film inteligentnie trzymający widza w napięciu i jakoś tam umiejący faktycznie zaskoczyć, scenariusz jest spójny, nie ma ślepych zaułków, choć konstrukcja psychologiczna głównej postaci, ta cała zmiana, która się w niej dokonuje ma swoje luki, nie kładzie to jednak filmu, bo Lawrence ładnie dogrywa wszelkie niedopowiedzenia, oczywiście były sceny, które oglądałam przez palce albo wcale... bo taki ze mnie tchórz, ale to jakby problem, który tkwi we mnie nie w filmie, na drugim planie cudny Jeremy Irons, niby mocno starszy pan, ale jak się ładnie starzeje, jaki nadal wspaniały mężczyzna i aktor, w sumie.... no podobało nam się.
ale co istotniejsze.... Asia ma urodziny, zatem były lody, były plotki, było po babsku fajnie, często myślę, że towarzystwo innych podobnych nam kobiet w zupełności wystarcza, by utrzymać każdą z nas przy życiu i zdrowiu, by wiele naprawić, co by się nie działo; po gadaniu z moimi koleżankami zawsze jest mi lepiej i to nie dlatego, że wszystko opowiem, bo zwykle jedna nie opowiadam wszystkiego, ale jest lepiej tylko dlatego, że są i że sobie ze sobą jesteśmy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz