jestem przewrażliwiona na punkcie drobnych łgarstw i nielojalności, o większych nawet nie wspomnę - są dla mnie czymś definitywnie niewybaczalnym, i widzę w tym problem, widzę w tym moją słabość, moja matka mawia, że jestem "wymagająca", ma sporo racji, choć przyznam, że sama nie bardzo to kiedyś zauważałam, jestem także skłonna przyznać, że być może jest tak, że nikt nie jest dość idealny, by zawsze zachować się słusznie, by zawsze umieć dokonać w pełni uczciwego wyboru, być może niekiedy żaden wybór nie jest w pełni uczciwy, nie wobec wszystkich uwikłanych, rozumiem to wszystko, rozumiem odcienie rzeczywistości i to, że czasami nic nie jest łatwe, a jednak... pomimo tego drży we mnie żal i pod skórą płonie mi gniew, za każdym jednym razem, gdy w sytuacjach wątpliwych ludzie nie dokonują niewątpliwych wyborów, które mnie wydają się oczywiste i proste, bo przecież właśnie... bywa i tak, że zawikłane sytuacje miewają proste rozwiązania, tak to tak, nie to nie, koniec to nie początek, a początek to nie koniec, nie rób drugiemu co tobie niemiłe, zbrodnia i kara, każdemu podług zasług, nie przekraczaj granic, które są nieprzekraczalne i tak dalej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz