książkę kupiłam w prezencie nie sobie, ale i tak została mi użyczona i fajnie, bo dawno nic Kinga nie czytałam, w zasadzie od wielu lat; oczywiście tytuł budzi we mnie zupełnie subiektywne wspomnienia, które z książką nie mają nic wspólnego [kiedy byłam mała moja babcia Krysia miała blaszane niebieskie pudełko z guzikami, którymi często się bawiłam, uważałam, że są piękne i bardzo chciałam mieć takie pudełko, gdzieś ono potem przepadło po śmierci babci, a mnie zostało samo pragnienie pudełka, od dawna zbieram guziki, aby je kiedyś mieć], ale.... żeby tak coś jednak o tej powieści napisać - dobrze się to czytało, King nawet w tandemie pozostaje sprawnym rzemieślnikiem, pomysł na opowieść też jest jak zawsze niby prosty a niebanalny, mała dziewczynka dostaje pudełko od nieznajomego, przynosi jej ono szczęście i pieniądze, ale nie może o nim nikomu powiedzieć, musi je chronić, bo pudełko zawiera guziki zdolne zniszczyć świat, w sumie jest to także historia dorastania, zmiany, opowieść o pokusie, odpowiedzialności, oczywiście miejscami straszna, z finałem pełnym grozy, ale jednak to mądra opowieść, lekko napisana i bardzo wciągająca; nie mogłam się jednak oprzeć myśli, że jest to pewien szkic, który powinien się rozrosnąć, że ta historia ma większy potencjał, psychologię bohaterów można by rozbudować, zwłaszcza w drugim planie, a wydarzenia opisać dokładniej, więcej wnikliwości, więcej szczegółów, to by tylko wzbogaciło całość, oczywiście to nadal jest świetna i dynamiczna historia, ale jakby przedstawiona w skrócie, w zarysie, w uproszczeniu, i chyba trochę mi było szkoda, że tak pędzę przez życie bohaterki, nie mogąc się w nim naprawdę rozgościć i rozejrzeć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz