spotykam czasami pięknych ludzi w pociągach i na dworcach, wiem, że być może nie byliby zadowoleni, że ich zabieram ze sobą, więc z góry przepraszam, ale nie czynię tego w niecnym celu, ostatecznie pytam, czy mogę, jak mogę, to biorę, przecież nie spotkamy się już nigdy w życiu, najprawdopodobniej... i dziś zobaczyłam małą dziewczynkę okutaną w kurtki i szale, gdy tymczasem mama i babcia były zajęte przy kasie PKP, dziecko stało jak porzucona lalka i było to smutno-ładne, potem w pociągu siedziała naprzeciwko mnie piękna dziewczyna, tak bezwysiłkowo przeładna, jak z jakiegoś renesansowego obrazu, no i była jeszcze babcia z wnuczkiem, i mimo znaczącej różnicy wieku i płci było miedzy nimi mocno oczywiste i uchwytne podobieństwo, w tym jak się ruszają, jak mówią, jak trzymają głowę, lubię patrzeć na ludzi, patrzę zwykle życzliwie, to mi odrywa wzrok ode mnie samej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz