no i wychodzi na to, że zbieranie grzybów mi się spodobało, nawet trochę już się znam, choć ryzyko, że struję nimi cały świat nadal jest znaczące... co zresztą nie ma większego znaczenia, liczy się chodzenie przez las, trochę się błądzi, ale nie do końca, jest jeszcze słońce, bycie, zapach jesieni, która jeszcze nie jest paskudną pluchą, to był ładny, pełen słońca dzień pod każdym względem, znalazłam kurki, na balkonie suszą się grzyby, a zupa czosnkowa okazała się niesamowitym i smacznym odkryciem, jest pięknie jakoś... poproszę więcej i jeszcze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz