w tym sezonie to mój jedyny start w zawodach, przez wakacyjny sentyment właśnie w tym a nie innym miejscu, padał deszcz, a bieg był więcej niż kameralny, tymczasem ja kompletnie nierozbiegana, bo po anginie stulecia nie było na to szans, mimo to pobiegłam sobie czy potuptałam raczej i jakoś fajnie było, zapomniałam już, jaki pozytywny, mobilizujący klimat mają amatorskie zawody, nawet nie wiedziałam chyba, że trochę za tym tęsknię, ciekawy czas, ciekawy dzień...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz