to nie jest zupełnie nowe odkrycie, ale się zasłuchuję aktualnie całą tą płytą "Hooverphonic with Orchestra", gdzieś mi się to ociera o Portishead, ale w gruncie rzeczy ociera się to o mnie i moje coraz mocniej przesiąknięte jesienią nastroje, ten specyficzny całokształt, świetna orkiestra w tle, piękna suknia w pasy, lekki skowyt wokalu... jakieś szaleństwo, jakiś niepokój lejący się płynną falą, coś czemu nie masz ochoty się opierać, więc się nie opierasz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz