"Czasem myślę, że jestem czymś przesłonięta. Chciałabym, żebyś zerwał ze mnie tę zasłonę. Tylko boję się, że pod nią nic nie ma, że jestem tylko tą zasłoną."
Przeczytałam świetną powieść, już drugą Orbitowskiego, którą właściwie pochłonęłam, jest bardzo dobra, niby jak baśń, bo ma cechy i klimat baśni, baśniową metafizykę i magię, ale nie ma fantastycznego sznytu, nie ma cukierkowej dziecięcości, bo to baśń gorzka, przed którą nikt i nic cię nie uratuje i to wypada świetnie, cała ta opowieść jest tak wrośnięta w dotkliwie prawdziwe realia małego dolnośląskiego miasteczka i grupy dorastających w nim chłopców, którzy bardzo chcą, ale nie mogą z różnych przyczyn i w różnych sensach poza to miasteczko wyjść, że tej historii, pomimo fantastycznych wątków wierzy się jeden do jednego, bezkrytycznie, w jakimś sensie jest to powieść inicjacyjna, historia dorastania, uwalniania się, dojrzewania, ale to także bardzo uniwersalna opowieść o nieusuwalnej obecności zła, o rozczarowaniach, jakie niesie życie, o tym, jak nasze najniewinniejsze i najprostsze życzenia okazują się czymś innym niż to, czego rzeczywiście chcemy i potrzebujemy, o tym, że w swoim rodzinnym domu w pewnym sensie mieszka się całe życie; często mówiąc o trudnych wydarzeniach ludzie używają sformułowania, że coś jest "szczęściem w nieszczęściu", w tej powieści jest odwrotnie, w szczęściu jest nieszczęście, ukryte i pieczołowicie zwinięte, jak rachunek, który trzeba zapłacić za każdy dar, bo nic nie jest darowane za darmo, świetny ten Orbitowski, dobra historia, dobra narracja, genialna psychologia postaci, znakomicie prowadzona wielowątkowość, bo żadna nitka tej historii nie jest bezcelowa, wszystko ma sens w perspektywie całości, jest to zwyczajnie powieść dobrze skonstruowana, podoba mi się też piękny balans między zupełnie realistyczną i rzetelną opowieścią o współczesnych trzydziestolatkach uwikłanych w świat a bardzo ponadczasową baśniowością całej opowieści, to jest powieść naprawdę dobra, dojrzała i pełna niesamowitości, grozy, która jest bardzo prawdziwa, rzeczywistość ma tam w sobie zawsze coś więcej i to jest straszliwe Więcej, niesamowite Więcej, nie mogłam się oderwać
|
Łukasz Orbitowski "Szczęśliwa ziemia" |
|
Łukasz Orbitowski "Szczęśliwa ziemia" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz