znowu pobiegałam, przewlokłam biednego Tomka prawie 10 kilometrów przez las, trzeba mu oddać, że był dzielny i nie marudził, poza tym jednak przede wszystkim prowadziłam dziś długie wieczorne kobiet rozmowy przy trzech butlach szampana, było więc szampańsko i dobrze nam to zrobiło, obu, chyba mogę to nazwać dniem relaksu, czy raczej mogłabym, gdybym w międzyczasie nie grzęzła w wypracowaniach, zatem dzień (prawie) relaksu, mimo wszystko - fajny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz