jestem szczerze zakochana w tym cytacie z "Wesela", ciągle jednak o nim zapominam, i co roku odkrywam go zupełnie na nowo, wierząc, że jest w nim coś więcej niż prosta dwuznaczność czy flirt, jest jakiś niedookreślony wdzięk, jakaś niemożliwa miłość, która zastyga w czystej niespełnialnej potencji, takie wyobrażenie znacznie piękniejsze niż rzeczywistość, cudnie niewaryfikowalne, a przecież nigdy nie chciałam być Rachelą, a przecież zawsze uważałam jej egzaltację za śmieszną i nigdy nie oszalałam (ani trochę nawet) dla żadnego artysty, pomimo tego te słowa są dla mnie jak moje własne, jakbym to ja je sworzyła, jakbym to ja je mówiła kiedyś komuś, a przecież nie mówiłam - nikomu nigdy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz