zamknęłam bloga na trochę... nagle poczułam, że ktoś na mnie patrzy, a nie lubię tego chyba, ja nie patrzę tak na innych, nie po to, by oceniać, zatem klasyczny błąd - wiara w wymienność intencji i działań, bywa; i teraz jednak otwieram, bo co.... bo tak postanowiłam, bo Daniel się najeżył od razu ;), bo Ray jak zawsze jest wspierający i dobry po prostu, bo ja sama nie chcę się bać i wstydzić swoich słów, więc nie, nie boję się i nie wstydzę, nawet jeśli żadne z nich nie ma czasami szans, by zostało dobrze zrozumiane;
chcemy by nasze sekrety pozostały sekretami, bo czasami tracąc je tracimy siebie w jakiejś części na zawsze, tymczasem nie ma sekretów, są tylko słowa niedopowiedziane, niewyklute, zawieszone w próżni, gotowe zwrócić się przeciwko nam w każdej chwili nazwania i dookreślenia, mówienie jest trudne, mówienie to odsłona, to słabość, nigdy nie wiem jednakże, czy milczenie jest jeszcze większą słabością czy wyrazem wielkiej siły, nie umiem zdecydować, wielu rzeczy ciągle nie umiem;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz