piątek, 8 listopada 2019

sygnały bizarności (Olga Tokarczuk "Opowiadania bizarne")

Od dawna miałam na półce "Opowiadania bizarne", no i w obliczu Nobla nie wypadało dłużej ich odkładać, z Noblem się nie dyskutuje. Mniej więcej w połowie lektury moje ukochane psy dobrały się do książki i doprowadziły mnie do szewskiej paski, bo najwyraźniej tom im posmakował. Kończyłam więc czytanie w spartańskich warunkach i pewnej irytacji. Szczęśliwie opowiadania uszkodzone były już przeczytane, choć nie umniejszało to mojego załamania zniszczeniem książki...

Tom składa się z opowiadań o różnej długości, osadzonych w różnych czasach i okolicznościach, jedynym czynnikiem, który je łączy jest pewien nie dający się dookreślić subtelny pierwiastek dziwności, która na różne sposoby się w nich pojawia - coś niezwykłego, jakieś wydarzenie, osoba, zjawisko, nie określiłabym jednak większości z tych otworów mianem fantasy czy nawet science fiction, bo to właśnie tytułowe sformułowanie "opowiadania bizarne" wydaje się rzeczywiście najtrafniejszym określnikiem, także gatunkowym. Bardzo podoba mi się elegancja językowa i precyzja konstrukcji tych utworów. Szlachetna prostota wyrazu, za którą stoi potężny pisarski warsztat. Jest to zresztą cecha, za którą generalnie bardzo Tokarczuk podziwiam - jest genialnym architektem swoich utworów. 

Interesującą grupę w tomie tworzą opowiadania osadzone w przyszłości : "Kalendarz ludzkich świat" - historia o okrucieństwie ludzi wobec Boga, o potrzebie tego okrucieństwa, bardzo przewrotna i zaskakująca; "Transfugium" - niesamowita wizja zmiany tożsamości, która polega na swego rodzaju powrocie do natury; "Wizyta"  - ukazuje świat ludzi i robotów, w którym są już oni tak uwspólnieni, że prawie nie do odróżnienia. W każdym z tych opowiadań pobrzmiewają bliskie Tokarczuk wątki ekologiczne, ale też są utwory ukazujące pewne ścieżki rozwoju ludzkości, ścieżki pełne pułapek i zawiłości, interesujące przez to, że prawdopodobne. Bardzo podobały mi się też "Zielone dzieci" osadzone w XVII wieku, jak w każdym utworze historycznym Tokarczuk jest to utwór bardzo interesujący po prostu poznawczo, pełen ciekawych rozważań o kulturze i naturze, rzetelny obyczajowo i dziejopisarsko, ale przede wszystkim interesujący fabularnie: XVII-wieczny medyk z Zachodu, racjonalista styka się na dzikich rubieżach Polski ze zjawiskiem, którego nie umie pojąć, które mu się wymyka. W tomie znaleźć też można współczesne obrazki obyczajowe: "Szwy" - historia starości, która na granicy rzeczywistości i ułudy okrada człowieka z jego przeświadczeń, , z narracją poprowadzoną tak, że czytelnik wchodzi w skórę i punkt widzenia  starzejącego się człowieka; "Przetwory" - opowieść o synku, który nigdy nie wyprowadził się od matki, i który został w końcu sam na sam z jej gromadzonymi przez lata przetworami i "Prawdziwa historia" o cudzoziemcu w Warszawie, który nieprzystosowany do życia w naszej specyfice ulega serii więcej niż niekorzystnych wypadków, no i "Serce" - opowieść o podróży podyktowanej dosłownie pojętym wskazaniem przeszczepionego serca. Najbardziej skomplikowaną i wieloznaczną historią jest "Góra wszystkich świętych", bo jest tam i świętość, i umieranie  zderzone z nieśmiertelnością, i mroczny eksperyment, w sumie czytelnik jest z tym zostawiony, sam musi sobie dopowiedzieć, co o tym myśli, co przede wszystkim czuje. "Pasażer"... pierwsze w tomie to króciutkie metaforyczne opowiadanie o snach i koszmarach, które nigdy nie przychodzą z  zewnątrz.  Nie umiem do końca dookreślić czemu, ale w swoim klimacie i treści skojarzyło mi się z twórczością Gaimana. "Opowiadana bizarne" - bardzo to było smaczne czytanie. Przyjemne. 

Olga Tokarczuk "Pasażer"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz