poniedziałek, 18 listopada 2019

"Smak szczęścia" Klaudia Kopiasz - book tour 10 (cz.2)


"Smak szczęścia" to powieść będąca kontynuacją "Zapachu szczęścia" - obserwujemy, jak główni bohaterowie poprzedniej części - Mia i William dojrzewają do tego, by walczyć o swoje uczucie i pomimo wielu nieporozumień próbują ułożyć sobie życie.

Podobnie jak w przypadku pierwszej części powieść obfituje w chwytliwe romantyczne pomysły, zwroty i zawikłania akcji, potencjalnie wzruszające sceny, ale wykonanie także i tu nie jest niestety na dobrym poziomie. Pisarka ma niewątpliwy dar do malowniczych i klimatycznych opisów świata, tym razem szczególnie dużo uwagi poświęca włoskiej Capri, i o ile w pierwszym tomie miałam poczucie, że czytam podróżniczy folder reklamowy, o tyle w drugiej opisy zyskały na literackości i są naprawdę udane. 

"Smak szczęścia" podobne jak poprzednia powieść składa się z dwóch części i epilogu, i w przypadku tej powieści miałam poczucie dużego dysonansu, ponieważ pierwsza część "Smaku..." jest wyraźnie słabsza od drugiej - brak jej dynamiki i zawiera sporo dłużyzn (np. zbędnych scen rodzajowych, które nic nie wnoszą do akcji). W pierwszej części "Smaku szczęścia" widzimy jak Mia jedzie odszukać Williama w Londynie, obserwuje jego pocałunek z obcą kobietą, czuje się oszukana i zapłakana wraca do domu, postanawiając zapomnieć o tej zawiedzionej miłości. Trochę to jest histeryczne, ale ta bohaterka jest taka nadwrażliwa, więc można to uznać ze pewną specyfikę jej charakteru. Zachowuje się nierozsądnie, ale wiarygodnie. Nie można natomiast zrozumieć, czemu w żaden sposób nie docieka okoliczności feralnego pocałunku i przyżywa tak wielkie zaskoczenie, że William może być z kimś związany, skoro ona sama w tym czasie także de facto jest w związku z kimś innym. William daremnie czeka więc na sygnał od Mii i zaczyna do niej pisać romantyczne listy i maile, jednocześnie odnosząc kolejne zawodowe sukcesy. To jest główna oś fabuły w początkowej fazie powieści, ale otaczają ją.... rodzinne spotkania, z których niewiele wynika oraz kolejne pozbawione sensu niezachowania głównych bohaterów. Po wielu wahaniach i miłosnym zawodzie Mia wiąże się ostatecznie ze swoim oddanym przyjacielem - Aronem, który wspierał ją w chorobie i zawsze jej pomagał, jest to miłość niejako z rozsądku, ale Mia decyduje się na nią świadomie i z przekonaniem, twierdzi nawet, że jest zakochana. Nie sposób oprzeć się tu wrażeniu, że Mia wykorzystuje oddanego jej i zakochanego Arona, i zachowuje się wobec niego niezwykle egoistycznie czy wręcz nieuczciwie. Jest z nim w związku, ale w tajemnicy leci spotkać się z Williamem, później zwodzi go, jest bez powodu niezadowolona, a ostatecznie zdradza i oszukuje chłopaka w bardzo podły sposób. Kolejne dziwaczne działania Mii - widząc, że William napisał do niej maila, w ogóle go nie otwiera, choć ciągle o nim myśli i rozmawia z bliskimi, jest to zachowanie tak nienaturalne i niepojęte, iż trudno w nie uwierzyć. Mia przybiera też chętnie pozę osoby skrzywdzonej aż do granic absurdu, w efekcie jej przyjaciele i rodzina są więcej niż wrogo nastawieni do Williama i jakby zapominają, że niedawno uratował jej życie. Mia zachowuje się jak mała obrażona dziewczynka, raz mów, że go nienawidzi, chwilę później, że kocha, obraża się i podobnie jak w pierwszym tomie zachowuje bardzo infantylnie. William także działa chaotycznie. Niby kocha Mię, ale ciągle wraca we łzawych wspomnieniach do zmarłej narzeczonej, Rose. Niby stara się pozbierać swoje życie, ale bywa ciągle arogancki i opryskliwy wobec ludzi (np. upija się i usiłuje na siłę pocałować kobietę, która kiedyś darzyła go uczuciem, a potem ma do niej żal, że go odpycha). Kompletnie to nie przystaje do wizerunku dobrze wychowanego intelektualisty i chłodnego Anglika, który autorka usiłuje w międzyczasie stworzyć. W ogóle często w tej powieści wielu bohaterów zachowuje się niestosowanie do okoliczności, wręcz niegrzecznie, jakby mieli braki w dość elementarnej kindersztubie (np. Aron zabiera Mię na randkę, jedzą, tańczą, potem on bawi się z innymi, a ona siedzi sama i nadal uważa randkę za wielce udaną; lub w środku bożonarodzeniowej kolacji ojciec zmarłej Rose dość napastliwie pyta Williama, czy już zapomniał o dawnej ukochanej, choć sam go zachęcał do o odbudowy życia, w tym czasie inni zachowują się jakby nic się nie stało; inny przykład: Aron obrażą się na znajomych, że robią wesele we Włoszech, bo... jemu ciężko się tam dostać i zupełnie na serio uważa, że powinni je przenieść do Bostonu). Wracając jednak do Williama.... wpada on regularnie w wielką egzaltację miłosną. Przyżywa rozłąkę z Mią. Deklaruje wielkie uczucie. Tymczasem przecież nigdy nie byli parą i znają się tylko z kilku dni spędzonych razem w Grecji, w perspektywie pierwszego tomu trudno uwierzyć w aż taki wybuch uczucia i wydaje się ono mocno na wyrost. Mia i William nadal po prostu słabo się znają. W pierwszej części "Smaku życia" sporo jest też niezgodności fabularnych, takich niedoróbek akcji, jakby bohaterowie "zapominali", co wcześniej mówili, co robili, czy też jakie informacje o nich zawierała powieść "Zapach życia" (np. Aron upiera się, żeby kupić Mii sukienkę, a potem jakby nie było tematu, ona sama ją sobie kupuje i idzie na randkę; także informacje o mężu Miriam i jego śmierci nie współgrają z tym, co wiemy o tej parze z wcześniejszych ustaleń, szczytem góry lodowej jest to, że Mia nie czyta maila do Williama, ale cały czas ma pretensje, że o niej zapomniał; i nie są to niestety wszystkie usterki...). Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że jest to powieść zwyczajnie mocno niedopracowana. 

Pod każdym względem drugi rozdział "Smaku szczęścia" jest lepszy, choć niewolny od błędów. Są jednak piękne Włochy, jest piękna klasycznie włoska rodzina, która gości Mię, dużo opisów ciekawych potraw, zresztą same spotkania Mii i walczącego o jej uczucia Williama są znacznie bardziej interesujące niż te z ich wakacji w Grecji. Zaczynają naprawdę ze sobą rozmawiać, poznawać się, spędzać razem czas, sprawia to, że wreszcie można w ich uczucie uwierzyć, nawet chwilami dać się porwać romantycznym uniesieniom tej pary. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że w tej części Mia zachowuje się w gruncie rzeczy skandalicznie jako kobieta. Trudno tę postać szczerze lubić, ale co gorsza trudno uznać za spójną jako powieściowa konstrukcja. Autorka wykreowała Mię jako wrażliwą, subtelną, niewinną. Tymczasem spotykając się z Willem dziewczyna zdradza swojego chłopaka Arona, który we Włoszech ma się pojawić dopiero za kilka dni. W gruncie rzeczy ordynarnie okłamuje obu tych mężczyzn. Potrafi w odstępie kilku minut flirtować przez telefon z Aronem i moment potem z Williamem - no nijak się to ma do wizerunku niewinnej dziewczyny. Kiedy Aron przyjeżdża, Mia okazuje się też wytrawną manipulantką, dążąc do tego, by mężczyźni się nie spotkali. Doprowadza to do paskudnej sytuacji przykrej dla wielu osób.... po której.... nikt, ale to nikt nie ma do Mii żadnych pretensji, choć jej kłamstwa i zdrady wychodzą na jaw!!! postać Arona znika, choć nie ma wątpliwości, że spotkała go wielka krzywda. William zaś cieszy się dalej ze związku z Mią z bezrefleksyjnością i naiwnością dziwną u tak błyskotliwego psiarza.... i co mi w sumie najbardziej przeszkadza?.... ogólnie nazwałabym to bezsensem i brakiem spójności w budowaniu osobowości bohaterów i ich relacji. Mia i William to nie są mili ludzie, wiele mówią o emocjach, ale w konkretnych sytuacjach życiowych widać tylko ich egoizm, niedojrzałość, neurotyczność, a nawet zupełną bezmyślność. Opis ich osobowości, którego autorka nam nie szczędzi, nie ma nic wspólnego z ich czynami. 

Galeria postaci drugiego planu nieco wynagradza liczne usterki u bohaterów pierwszego planu. Przyjemną postacią jest Caroline, przyjaciółka głównej bohaterki, dziewczyna, która naprawdę walczy o swoje życie i szczęście. Jest też pies Barney - moja ulubiona postać. No Miriam oraz babcia Vivian i jej przyjaciółki - barwna galeria starszych kobiet, które są osobami interesującymi i wartościowymi. Mocne jest zakończenie powieści, którego nie zdradzę, ale przyznam, że może ono wzruszać, nawet jeśli logicznie budzi wiele (WIELE!) wątpliwości. 

Za możliwość przeczytania dziękuję organizatorce book tour:
@Ewelina Kwiatkowska-Tabaczyńska





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz