bonsai zachwyca mnie od kiedy pierwszy raz zobaczyłam bonsai.... a było to milion lat temu w filmie "Karate Kid", który oglądałam na VHS i wówczas pierwszy raz pomyślałam, że byłoby cudownie umieć robić takie drzewka i że to jest tak wspaniale, że kiedyś się tego nauczę, nawet kupiłam sobie książkę, bo było to w czasach kiedy głęboko wierzyłam, że wszystkiego można się nauczyć z książek, że wszystko jest możliwe i wyuczalne, podręcznik miał piękne ilustracje, ale nie zdołałam go pokonać i gdzieś mi zaginął, wiele lat później dostałam bonsai od mojej matki, na którąś rocznicę ślubu, lubiłam to drzewko, echo dawnego marzenia, więc zabrałam je ze sobą, kiedy z przyczyn oczywistych przestałam obchodzić rocznice ślubu, ale wówczas drzewko umarło, nie bez sensu, metaforycznie nawet umarło i tyle, uschło, straciłam je, dziś znowu spotkałam (wystawa w ogrodzie botanicznym była) bonsai i jak zawsze uznałam, że są przepiękne, ale uważam i wiem, że nigdy nie nauczę się robić bonsai, nie mam tego w sobie, mam tylko zachwyt nad nimi, ale nie gotowość czy zdolność, aby umieć je tworzyć, tyle się zmieniło, ja się zmieniłam, znam siebie lepiej, teraz chciałabym mieć bonsai, nowe, żeby stało i żeby mi nie umarło, tylko tyle
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz