Paweł Huelle pisze tak, że to mnie urzeka, "Mercedes-Benz" to powieść pełna takiej pięknej nostalgii, wynikającej głównie ze snucia rodzinnych opowieści, które ocaliła pamięć, ale też z temperatury całej tej gawędy, z jej ciepła oraz sentymentalnej tonacji, która ozdabia swoim blaskiem nawet przykre wspomnienia... Utwór Huelle to powieść bardzo krótka, ale ma się wrażenie kondensacji treści, bo cała kipi od dyskretnych emocji i wątków. Główny bohater jest kursantem usiłującym zdobyć prawo jazdy, czuje się w tej roli niepewnie, a dodatkowo ulega wielkiemu oczarowaniu swoją instruktorką - panną Cwile, której podczas wspólnie spędzanych godzin opowiada o przeszłości swojej rodziny oraz o samochodach, które był w posiadaniu jego dziadków oraz rodziców. Trochę to jest uwodzenie tej kobiety, a trochę zagadywanie własnej niepewności. Cała powieść zachowuje formułę listu do "pana Bohumila", czyli do Hrabala, któremu główny bohater zdaje relację ze swoich spotkań z panną Cwile. Są to jednak listy niewysłane, a Hrabal jest tu raczej duchowym niż faktycznym adresatem rozmyślań, jest swego rodzaju patronem całej sytuacji. Nie sposób się też oprzeć wrażeniu, że "Mercedes-Benz " jest to proza stylizowana na twórczość Hrabala - jego niekończący się narracyjny, pełen dygresji tok rozmyślania i odczuwania świata, który pochłania nawet dialogi, długie zdania, skupienie na codzienności i zwykłych czynnościach, gestach, do tego wiele, wiele hrabalowskich wątków i specyfik, po prostu duch Hrabala na wielu płaszczyznach jest w tej powieści obecny i jest to piękna obecność, nawet swego rodzaju hołd dla czeskiego artysty; ale przecież nie tylko.... bo "Mercedes-Benz" to także historia miłosna, a nawet saga rodzinna, a przede wszystkim elegancka, pełna treści opowieść, która mnie jako czytelnika po prostu oczarowała
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz