idę i w ręku trzymam dwie moje stare skórzane rękawiczki, czarne, mam je od lat, są niewiele młodsze od Małej Mi, no i idę, i je ściskam, trochę się spieszę, a trochę nie, mija mnie mama Majki, mówi, że ładnie wyglądam, dziękuję i mijamy się, idę szybciej, jest trochę słońca, trochę wiatru, ładny dzień w sumie i nagle mam taką pustkę w dłoniach, jakbym miała za mało rękawiczek i orientuję się szybko, że jednej nie mam, że zgubiłam, ale to chwilkę temu musiało być, bo przecież przed momentem je zdejmowałam, jeszcze niedawno miałam obie na dłoniach, to wracam po moich własnych śladach, zerkam pod nogi i już z daleka widzę tę zgubioną, jak leży zwinięta w sobie jak paragraf i znajduję moją własną porzuconą rękawiczkę, łatwo o tym zapomnieć, ale czasem się przecież udaje i czasem te porzucenia dotyczą także mnie - mam więc nowe, inne doświadczenie z porzuconymi rękawiczkami, które zostały jednak odnalezione, bo przecież bywa i tak, tak się zdarza, to jest możliwe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz