- Śpisz?
- Już nie.
- Modlisz się?
- Jeszcze nie.
byłam w teatrze na kameralnej sztuce, która miała dotykać konfliktów w Syrii zogniskowanych wokół Aleppo, rzecz zatem więcej niż aktualna i współczesna; reżyser jest zarazem autorem sztuki, która może nie jest wybitna, ale jest rzetelna na swój sposób i dobrze pomyślana, troje ludzi, którzy utknęli w starej bibliotece, czekając na szansę, by dostać się do ogarniętego konfliktami Aleppo, każdy czegoś pragnie, do czegoś dąży, każdy coś ukrywa, kogoś szuka, coś utracił, w tle tuż za murami wojna, giną ludzie, leje się krew, strzępy opowieści docierają do widza poprzez doświadczenia postaci zmuszonych do koegzystencji w jednym miejscu, do dogadywania się, choć każde z nich jest innej narodowości i nikt nikomu do końca nie ufa, dla mnie była to głównie opowieść o ludzkim losie, o tym, jak jesteśmy uwikłani w rzeczy od nas niezależne, ogólnie rzecz biorąc była to sztuka ciekawa, przede wszystkim mocna aktorsko, z ciekawą scenografią, przebitkami masowej kultury współczesnej (w formie projekcji) gładko wplecionymi w sztukę; w fabule były jednak pęknięcia, niekonsekwencje, zaś zakończenie wydaje się urwane, niedopowiedziane i niepełne, jakby brakło na nie pomysłu, także postaci napisane są nierówno, żeńskie role są zdecydowanie lepsze i wyrazistsze, bardziej wielowymiarowe niż rola męska, z drugiej strony jest to sztuka istotna, która znaczy, którą trzeba docenić jako głos o problemach świata i ludzi dziejących się tu i teraz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz