Jedna z moich najstarszych bajek, długo jej nie wyrzuciłam, a wyrzucałam wiele rzeczy, ale tę zawsze gdzieś ocalałam, bajka wyrosła z mojego strachu przed śmiercią i przemijaniem, naprawdę to jest chyba właśnie to, co mnie rzeczywiście przeraża, sam fakt, że istnieje być może kres, że może istnieć tylko proch i pył, wole wierzyć w wieczne wirowanie rozbitej na atomy materii, ale nie zawsze umiem.
Bajka o martwych
kwiatach
Była
raz sobie kobieta tak stara, że nikt, nawet ona sama, nie pamiętał jej imienia;
tak stara, że mogła tylko milczeć, bo nikt już nie mówił w jej umarłym języku;
tak stara, że zawsze chodziła samotnie, bo bezpowrotnie odeszli już ludzie,
którzy chcieli jej towarzyszyć. Żyła dłużej niż trwa wieczność, czas jednak
nadal mijał, a jej tlące się z uporem istnienie stało się jedynym, co naprawdę
posiadała. Mało kto widywał ją z bliska, więc nikt nie znał dobrze jej twarzy,
nikt nie zaglądał w jej oczy, nikt jej nie dotykał. Położony w oddali dom
staruszki błyskał sinymi ścianami, a wszystkie rosnące wokół drzewa były
całkiem siwe. Budziła niepokój, jak wszystko, co niepoznane i nawet ci, którzy
ją spotkali, nie umieli jej opisać, powstawały więc legendy, a każda z nich
zawierała tylko drobny strzęp prawdy. "Pani Śmierć ma oczy koloru
popiołu" - mówiono, "Pani Śmierć ma smukłe, chłodne palce
młodej kobiety", "Pani Śmierć nosi nóż przy swojej sukni, a on
ciągle ocieka krwią", "Pani Śmierć pachnie spalonym drewnem".
Plotki, domysły, zagadki.
Każdego
dnia Pani Śmierć z metodyczną powolnością i skupieniem sadziła w swoim ogrodzie
martwe kwiaty. W wilgotnej, rozkopanej ziemi pachnącej solą bezustannie tkwiły
tysiące nieruchomych, nieprzekwitających kwiatów, z których uciekło życie. Z
daleka wyglądały przepięknie. Urzekający był ogród Pani Śmierci. I zbyt prosta
wiodła do niego droga. Spoglądano na jej domostwo z obawą i fascynacją,
powstały nowe czarujące legendy... "Pani Śmierć nuci stare kołysanki
naszych matek", "Dom Pani Śmierci daje schronienie wędrowcom i
pachnie lawendą", "Zawsze można odwiedzić Panią Śmierć, furtka do
ogrodu jest cały czas otwarta", "Pani Śmierć ma księgę, w której są
odpowiedzi na wszystkie pytania". I zaczęli przychodzić. Ci zmęczeni, ci
ciekawi, ci znudzeni, ci chorzy, ci, co zabłądzili i wielu, wielu innych.
Pojedynczo wchodzili do jej ogrodu, by odkryć swą bezgraniczną samotność,
której nic nie rozpraszało, bo po ogrodzie sztucznych kwiatów nie przechadzał
się nawet wiatr. Nikt nie wracał, by opowiedzieć, jak wyglądają z bliska martwe
kwiaty. Nikt nie wraca, choć nic się nie kończy.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Każdego
dnia Pani Śmierć sadzi nowe kwiaty, które nie doświadczają zmiany, nie uczą się
żyć i nie potrafią umierać. Plotki, domysły, zagadki, opowieści, bajki,
legendy. W każdej tylko strzępy prawd:
- Pani Śmierć ciągle sadzi kolejne martwe kwiaty.
- Na stole leży księga, a na wszystkich jej stronach
zapisano tysiącami rąk tylko jedno zdanie: "Nigdy nie jest dość".
- Jest chłodno.
- Jest słono.
- Oplata nas dym.
- Nikogo tu nie ma.
- Ziemia nie oddycha.
- Jest za cicho.
- Wszędzie są martwe kwiaty.
- Kropla okrucieństwa w ciemności lub wstążka iskier w
mroku. To wszystko.
K. H. Sp. z o.o.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz