Tom opowiadań "Balladyna" jest to zbiór interesujący, przyznam, że bardzo wciągnęło mnie śledzenie, które wątki i postaci Słowackiego wykorzystali poszczególni pisarze, jak je przetworzyli? które rekwizyty i zdarzenia okazały się dla nich najważniejsze? ale muszę też od razu dodać, że jeśli ktoś nie za "Balladyny" lub tylko mgliście pamięta jej treść ze szkoły, to nie oznacza to, że nie zrozumie opowiadań współczesnych pisarzy, po prostu będzie je czytał inaczej, z innej perspektywy, ale nadal będą to dla niego ciekawe historie, i uważam, że jest to istotna wartość tego tomu, który mimo iż inspiruje się bardzo konkretnym i znanym dziełem Słowackiego, to nie jest tego dzieła niewolnikiem i oferuje utwory samodzielne, które - znając Słowackiego - czyta się z przyjemnością, ale które czyta się z zainteresowaniem także bez znajomości romantycznego dramatu; kluczem jest tu chyba uniwersalność tematyki zarówno dzieła Słowackiego, jak i opowiadań z tomu "Balladyna", w końcu zazdrość, zbrodnia, zło, walka o władzę, miłość, zdrada - towarzyszą ludzkości od zarania dziejów.
Opowiadania w "Balladynie" można podzielić na dwie grupy, w pierwszej znajdą się pisarze, którzy postawili na intrygi sensacje i kryminalne, co jest dość oczywistym skojarzeniem, skoro dramat Słowackiego dotyczy kobiety, która zabija siostrę, a potem kolejne osoby, by zdobyć i utrzymać władzę; druga grupa opowiadań to historie obyczajowe lub fantastyczne, które zaproponowały zupełnie inne, nieszablonowe ujęcie historii Balladyny i przyznam, że to chyba opowiadania z tej właśnie drugiej grupy spodobały mi się najbardziej.
Tropem sensacyjnym wiedzie nas opowiadanie "To nie jest kolejna ballada o miłości", które napisał Max Czornyj. Jest to też zdecydowanie najbrutalniejsza z historii w całym zbiorze, pełna nie zawsze zasadnych i wnoszących coś do akcji opisów okrucieństwa i przemocy, historia dotyczy zemsty i zdrady, ale oprócz tych uniwersalnych tematów oraz żonglerki imionami i nazwiskami rozdzielonego w dzieciństwie rodzeństwa czy motywu mało widocznej ranki na czole u jednego z nich niewiele ma wspólnego z dramatem Słowackiego. Plusem całej opowieści jest jej długo podtrzymywania nieprzewidywalność tożsamości opisywanych postaci, co rzeczywiście prowadzi do bardzo zaskakującego finału. Dość klasyczną opowieścią kryminalną jest również "Upadek" Marka Stelara, mafijna opowieść o pięknej szefowej "Belli", która przejmuje władzę nad siatką przestępczą po śmierci swojego męża "Kirkora". Mało tu skonkretyzowanych realiów obyczajowych, w sumie wszystko to mogło wydarzyć się gdziekolwiek, bo ten świat zorganizowanej przestępczości jest w opowiadaniu bardzo umowny i stereotypowy, zbudowany z najbardziej przewidywalnych, utrwalanych przez kulturę masową wyobrażeń na temat życia członków mafii, ale ta historia opiera się raczej przede wszystkim na relacjach między bohaterami oraz - tak jak w poprzednim opowiadaniu - intrydze zmierzającej ku zemście na zbrodniarce. I tu rzecz ciekawa - pojawia się mocno wpisane we współczesność nawiązanie do motywu pioruna, poza tym jest sporo imion oraz relacji inspirowanych dramatem Słowackiego, nie ma natomiast wątku Aliny, czyli zabitej siostry Balladyny. Bardzo udanym opowiadaniem jest "Beata" Małgorzaty Rogali. Sporo uwagi poświęcono tytułowej bohaterce, jej motywacjom, przemyśleniom, utwór dość dokładnie pozwala poznać kobietę, która robi karierę w architekturze, idąc dosłownie po trupach. Autorka nie korzystała z imion postaci z utworu Słowackiego, ale za to postawiła na znacznie bardziej wyrafinowane i niepowierzchowne sposoby nawiązywania do "Balladyny". Jest zatem motyw rywalizacji dwóch młodych pięknych kobiet o nagrodę, która zmieni ich życie, jest długo nieujawniona zbrodnia, która eliminuje jedną z nich, jest motyw krwi prześladującej zbrodniarkę w snach, jest snucie kolejnych intryg w celu umocnienia i rozbudowania władzy oraz typowy dla romantyzmu w ogóle motyw winy i kary, a przede wszystkim jest osadzona w Beacie osobowość Balladyny Słowackiego. Bohaterka Rogali to chłodna, chorobliwie ambitna, egoistyczna, inteligentna, bezwzględna i okrutna kobieta. Warte uwagi jest też bardzo uwspółcześnione, ale czytelne nawiązanie do sposobu, w jaki Balladyna ginie u Słowackiego. Oczywiście w tle działań Beaty jest prowadzone przeciwko niej śledztwo, które powoli odsłania przed innymi ludźmi jej działania, nie na nim jednak zasadza się napięcie, ale właśnie na psychologii postaci głównej, na jej emocjach i knowaniach. Myślę, że jest to opowiadanie bardzo udane. Dość zawiłą intrygę kryminalną zaprezentował też w opowiadaniu "Gra" Robert Małecki. Jest to historia niewątpliwie bardzo dobrze napisana, pełna zwrotów, nieprzewidywalna, z ciekawą i jak na opowiadanie (krótki tekst) bardzo wyraziście i wielowymiarowo zarysowaną główną postacią młodej policjantki Kaliny Kruk, która prowadzi śledztwo w sprawie śmierci Aliny. Tu szczególnie oryginalne wydaje się to, że Balladyna nie jest postacią, ale... aplikacją komputerową, z powodu której dochodzi do zbrodni. Pojawia się też świetnie wykorzystany wątek malin i to w dwóch różnych odsłonach (maliny jako owoce i maliny jako rysunek ukrywający pewne treści). Kompozycyjnie wypada do bardzo dobrze, bo to maliny naprowadzają główną bohaterkę na rozwikłanie zagadki kryminalnej, a punktem dojścia, rozwiązaniem tejże zagadki jest również wizerunek maliny. Ładna klamra. Opowiadanie kończy się zaskakującą voltą, której jednak domyślny czytelnik mógł się przez sporą część tekstu obawiać. I choć tematycznie "Gra" wydaje się dość odległa od tekstu Słowackiego, to jednak trzeba docenić, jak twórczo przetwarza zaczerpnięte z jego tekstu elementy, opowiadanie ujawnia też nieszablonowe myślenie autora oraz jego spory talent do tworzenia błyskotliwych, sensacyjnych zagadek. No i jeszcze "Raz, dwa, trzy, znikasz ty" Marcela Woźniaka - historia o siostrach, zdradzie, zazdrości, kradzieży cudzego szczęścia, zbrodni - oś tematyczna wyraźnie inspirowana jest Słowackim, do tego śledztwo prowadzone w sprawie sióstr oraz kilka imion wskazujących na inspirowanie się tekstem "Balladyny". Opowiadanie można czytać chronologicznie lub w kolejności zaproponowanej przez autora - ciekawostka kompozycyjna. Nie wiem, czy potrzebna, ale jest. Pojawia się motyw krwi, rany na czole i motyw przywidzeń, poza tym chyba jest to jedyne opowiadanie w tomie, które ma również mistyczny fundament, co jest szczególnie bliskie całej romantycznej literaturze i wzbogaca utwór Woźniaka o nastrój niesamowitości i grozy, co warto docenić nie tylko jako pewien ukłon w stronę romantycznej konwencji, ale też w stronę nastrojowości "Balladyny" Słowackiego. Nie rozumiem tylko zupełnie, czemu jedna z bohaterek kilkakroć podkreśla swoją fascynację Szekspirem i to, że dużo go czytała w dzieciństwie i sporo zapamiętała, po czym w kluczowych momentach akcji cytuje wyrywki "Balladyny"... jest w tym pewna niespójność. W tej grupie opowiadań utworem najbardziej udanym literacko pozostaje w moim odczuciu "Gra" Roberta Małeckiego - tekst świetnie skomponowany, przemyślany, zawierający oryginalne pomysły, ciekawe postaci, no i emocjonalnie wielowarstwowy, dobrze stopniujący napięcie. Choć przyznać trzeba zarazem, że najprzyjemniej śledziło mi się inspiracje dramatem Słowackiego w "Beacie" Małgorzaty Rogali, która chyba najsugestywniej na poziomie psychologii i emocji przywołała i osadziła we współczesnych dekoracjach Balladynę jako postać, osobowość i archetyp.
Do opowiadań, które poszły nieoczywistym tropem, odchodząc od wątków kryminalnych lub sensacyjnych, wypada zaliczyć obyczajowo genialną "Opowieść pioruna" Łukasza Orbitowskiego, który do "Balladyny" nawiązuje w sposób bardzo inteligentny, pokazując, że aby mowa była o zbrodni zupełnie niepotrzebna jest krew i morderstwo. Opowiadanie przedstawia losy rodziny - matki i dwóch sióstr oraz ich partnerów, narratorem jest maż jednej z sióstr i to on relacjonuje wydarzenia. Ciekawostką jest to, że ten bohater-narrator jest mocno związany z dramatem Słowackiego tylko na płaszczyźnie czysto symbolicznej, co ujawnia już sam tytuł opowiadania, ale w sensie dosłownym nie stanowi on nawiązania do żadnego z bohaterów "Balladyny". Schemat akcji jest prosty: jedna siostra kradnie życie drugiej, "wykańcza" matkę, męża i w końcu zostaje "trafiona" piorunem. Nie ma jednak żadnej krwawej zbrodni, a jednocześnie "Opowieść pioruna" pozostaje przecież historią o zbrodniczych i podłych działaniach, o wielkiej zdradzie i przemocy, które nie są fizyczne, nie są zadawane na poziomie ciała, ale bolą równie mocno. Obyczajowo jest to jak zawsze u tego pisarza utwór napisany świetnie, można go przyłożyć nie tylko do polskich realiów, ale także do niemal każdej rodzinnej rzeczywistości, którą każdy czytelnik zna ze swoich doświadczeń. W końcu historia niejednej rodziny składa się z małych, niekiedy prawie niedostrzegalnych drobnych zbrodni i nadużyć, które ludzie sobie wyrządzają. To się zdarza i to nie jest rzadkość - te małe rodzinne zbrodnie czynione z zazdrości, z egoizmu pod osłoną sympatii i troski, popełniane bez kropi wylanej krwi. Z kolei "Model testowy B" Gai Grzegorzewskiej jest opowiadaniem fantastycznym osadzonym w czasach międzygalaktycznej wojny. Siostry są w tym tekście.... androidami, które mają uratować zagrożoną przez Obcych ludzkość i walczą o to, by przyjął je na swój statek główny dowódca Kirk Or.... Dużą wartością jest to, jak kreatywnie w wielu momentach autorka odwołuje się do sztuki Słowackiego, a zarazem jak umiejętnie tworzy swoją własną, osobną opowieść o ludzkiej naturze. Są siostry, jest zbrodnia, rywalizacja, pojawia się Kostryn, rana na czole, śmierć matki.... a zarazem "Model testowy B" jest też po prostu opowieścią o bezwzględności i okrucieństwie skrytym w człowieku. Myślę, że to w ogóle jest przyjemny w lekturze tekst, spójny, dynamiczny, interesujący nawet dla odbiorcy, który zwykle nie gustuje w science fiction. No i ostatnie opowiadanie w tomie: "Królowa" Aleka Rogozińskiego. Powierzchownie tekst wydaje się mieć zacięcie kryminale, tak jak opowieści z pierwszej grupy, ale de facto okazuje się przede wszystkim obyczajową historią o rodzinie oraz o starzejącej się artystce, która przez całe życie walczy o sławę i uwielbienie. Oryginalnym elementem jest to, że postać Balladyny oraz jej działania zostały rozpisane na kilka osób - pomysł sam w sobie bardzo dobry. Do tego całe opowiadanie napisane jest w typowy dla tego autora sposób - kryminalne rysy oraz tajemnicze zbrodnie są łagodzone przez lekkość języka i poczucie humoru obecne zarówno w narracji, jak i w dialogach, co zresztą można uznać za pewien ukłon w kierunku tak częstego w utworach romantycznych mieszania kategorii estetycznych. Warto też docenić, że Rogoziński zrezygnował z nawiązywania do imion kluczowych postaci, za to wplótł samą sztukę i jej fragmenty w tekst opowiadania. Główna bohaterka utworu gra bowiem Balladynę na scenie teatru, walczy o tę rolę w planowanym filmie i bardzo przypomina zbrodniarkę Słowackiego na płaszczyźnie osobowości w swoim życiu osobistym. Również finałowy "piorun" wypada..... zaskakująco i bardzo teatralnie, wprowadzając pod koniec utworu typowy dla romantyzmu nastrój grozy. Generalnie jest to świetne, dynamiczne opowiadanie, nie pozbawione jednak psychologicznej głębi. Z perspektywy całego zbioru właśnie te trzy omówione wyżej utwory "Opowieść pioruna", "Królowa" oraz "Model testowy B" zdecydowanie najbardziej zapadają w pamięć. Natomiast moim ulubionym tekstem w całym zbiorze pozostaje "Opowieść pioruna" - utwór błyskotliwy, niebanalny, znakomicie napisany, po prostu mądry.
Łukasz Orbitowski "Opowieść pioruna" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz