Utwór Anny Bednarskiej "Między pragnieniami" jest udaną powieścią obyczajową, ale chyba przede wszystkim powieścią psychologiczną o międzyludzkich relacjach, które - jeśli są złe - mogą szkodzić człowiekowi i zamykać go na innych, ale - jeśli są szczere i dobre - mogą też wzbogacać jego życie i stanowić zarzewie rozwoju. Młodzi bohaterowie tej książki, uwikłani w swoją przeszłość, nie mogą ruszyć z miejsca, dryfują zawieszeni w próżni - osobni i samotni, odkrywając, że dopiero pożegnanie się i rozrachunek z tym, co było, pozwala otworzyć się na to, co jest.
W dużym uniwersyteckim mieście mieszkają we wspólnym lokum Natalia, Nina i Remigiusz. Mają dwadzieścia kilka lat, są tuż po studiach, podejmują pierwsze prace, szukają miłości, a przede wszystkim szukają swojego miejsca w świecie, próbując na różne sposoby wejść w dorosłość, starają się dojrzeć, decydować o sobie, ale tymczasem tkwią w stanie zawieszenia. Mijają się na korytarzu i w kuchni wspólnego mieszkania od kilku lat i wiedzą o sobie niewiele, prawie nic, ta zdawkowość wzajemnych relacji mocno ich określa jako grupę i w gruncie rzeczy wydaje im się odpowiadać. Odmianę i poruszenie w ten wydawałoby się ustabilizowany świat powierzchownych kontaktów wnosi nowy współlokator - Bartek, ale nie tylko on. Każdy z głównych bohaterów jest bowiem właśnie w takim momencie swojego życia, że musi i potrzebuje się dookreślić, popycha ich do tego wszystko, wiek, okoliczności, naciski rodziny i znajomych.
W początkowej fazie powieści można się zgubić i być może wielu czytelników ten wstępny chaos zniechęci. Bednarska w dość krótkich pierwszych rozdziałach stara się bowiem zapoznać odbiorcę niemalże z wszystkimi bohaterami na raz i to z każdym od razu w kilku odsłonach, widzimy ich w domu, w pracy, w rozmowach ze znajomymi. Początkowo trudno też wyczuć, które postaci będą bohaterami pierwszego planu, które drugiego, a które pojawiają się tylko na chwilę, do tego zawiązki kluczowych wątków mnożą się jeden po drugim. Warto jednak przez ten przeładowany danymi wstęp przebrnąć, bo później czeka czytelnika przyjemny i interesujący spacer z bohaterami, którzy okazują się po prostu intrygującymi ludźmi. Natalia to przedszkolanka wręcz nadwrażliwa na krzywdę dzieci, która jednocześnie próbuje swoich sił jako dziennikarka w tropiącym sensacje, internetowym czasopiśmie "Druga Strona". Dziewczyna została porzucona w dzieciństwie przez rodziców, którym nadal nie umie wybaczyć i mimo swojej dużej inteligencji, urody i sporej ambicji nie potrafi otwierać się przed ludźmi, jest zamknięta w sobie do tego stopnia, że można odnieść wrażenie, że nawet ona sama nie ma dostępu do większości swoich emocji. Do tego nie śpi. Jakby wbrew sobie ciągle czuwa, usiłując w międzyczasie wydobyć z kolejnych psychiatrów leki nasenne. Noce spędza na bieżni w pobliskiej siłowni, dosłownie i metaforycznie uciekając od problemów. Z kolei Nina to dziewczyna po studiach prawniczych, do których zmusili ją apodyktyczni rodzice, dziewczyna jednak ciągle nie wybrała aplikacji, przeciąga moment ostatecznej decyzji, co naraża ją na cierpkie uwagi matki i prowadzi internetowy sklep z ziołami. Ta bohaterka ma wyjątkowy dar czy raczej predyspozycję do wchodzenia w krótkotrwałe relacje z ludźmi, którym nie wystarcza, o których musi zabiegać, a to że jest świadoma, iż taka postawa wynika z surowego, opierającego się na niebotycznych wymaganiach rodziców wychowania, niestety niewiele zmienia. No i jest jeszcze Remigiusz, kompulsywne palący w oknie wspólnego mieszkania papierosy, zagubiony w skomplikowanym miłosnym trójkącie, w który się uwikłał i z którego został wyrzucony, do tego nieakceptowany przez rodzinę, która go nie rozumie i chyba też zwyczajnie nie zna. Chłopak nieustannie zmienia prace, nie umie się nigdzie zakorzenić, a zarazem ze wszystkich bohaterów chyba to on najbardziej zauważa, w jakich dziwnych i płytkich relacjach żyją od lat jego domownicy i powiązani z nimi ludzie, i to on ma największe pragnienie, by ten stan rzeczy zmienić. Ta trójka kluczowych postaci nic lub prawie nic o sobie nie wie - co przyznam nieco zbyt często jest w różnych konfiguracjach podkreślane przez pierwsze 100 stron powieści, wydaje się, że nie trzeba aż tak zwracać uwagi czytelnika na coś, co wystarczająco dobrze wynika z opisu sytuacji. Bohaterowie rzadko rozmawiają, mijają się w wynajmowanym od lat mieszkaniu i nic nie wiedzą o swoich miłościach i problemach, nie mają nawet swoich numerów telefonów. Zresztą ten brak czyjegoś numeru czy generalnie niechęć do tego, by spytać o numer i go mieć (jakby to oznaczało definitywną deklarację, że się kogoś zna i teraz będzie się trzeba do niego odzywać), a jak już się nawet ma ten numer to wahanie co do tego, czy zadzwonić - to jest znaczący i ciekawy leitmotiv tej powieści. Świetnie pokazuje on tę niechęć do trwalszego i bliskiego kontaktu, tę nieufność, asekuracyjność, które charakteryzują większość postaci (w tym dla jednej z nich niewykonywanie telefonu bywa zwykle pretekstem, by pojawiać się gdzieś osobiście). Co ciekawe, gdy poznajemy Natalię, Ninę i Remigiusza szybko okazuje się, że niedawno w dość dramatycznych okolicznościach stracili czwartego współlokatora - Borysa, ale i to ich nie ogniskuje i nie obchodzi, być może tylko Nina wydaje się odczuwać to jako pewną niepokojącą stratę. I w ten zastygły świat trafia Bartek - początkujący lekarz, pełen tłumionego gniewu, przystojny i równie mało skłonny do budowania głębszych więzi jak reszta domowników. A mimo to wraz z jego pojawianiem się nadciągają zmiany... Inni ludzie - nowi i nienowi zmuszają głównych bohaterów do wyjścia z bezpiecznej próżni wspólnego mieszkania, zmuszają ich do wyboru pomiędzy byciem człowiekiem zamkniętym na innych, zagubionym i samotnym, a gotowym do otwartości i tworzenia bliższych więzi, które mogą jednak dotkliwie ranić. Jest to także wybór między pragnieniem, by żyć przeszłością a chęcią, aby dać szansę przyszłości.
Zaletą powieści są świetne, błyskotliwe dialogi. Rozmowy pełne słów, za którymi skrywają się inne słowa i często wielkie emocje, rozmowy pełne gier i niedowiedzeń, nie brak też w nich inteligentnych ripost, to te dialogi w sumie najlepiej charakteryzują bohaterów, odsłaniają ich prawie wbrew nim samym. W toku fabuły relacje postaci bardzo się komplikują. Okazuje się, że nic nie jest proste, że bycie z kimś choć trochę bliżej, otwieranie się na ludzi jest trudne, ryzykowne, jest wielkim wyzwaniem. Bardzo wiarygodnie i interesująco wypada w utworze Anny Bednarskiej psychologia bohaterów i to nie tylko pierwszoplanowych. Każdą z tych postaci czytelnik powoli odkrywa poprzez kolejne wydarzenia, wspomnienia i rozmowy, i choć "Między pragnieniami" jest w zasadzie tylko (i aż) historią o relacjach, w które wchodzą ludzie mający z nawiązywaniem tychże relacji bardzo różne, ale zawsze spore problemy, to powieść czyta się jak kryminał, ponieważ odsłania ona wiele zagadek. Każdy z bohaterów coś znaczącego i trudnego przeżył, ale nie chce lub nie umie o tym mówić, każdy doświadczył w przeszłości jakiejś "zbrodni", której dokonano na jego wrażliwości i emocjach, i ta "zbrodnia" rzutuje na obecne zachowanie postaci (tu skojarzenie z "Małymi zbrodniami małżeńskimi" E.E. Schmitta - nieprzypadkowe, zbrodnie na poziomie relacji i świetne dialogi zupełnie jak u Bednarskiej). Czytelnik może to wszystko powoli odkrywać i poprzez te kolejne odsłony rzeczywistości uczyć się rozumieć tych młodych, skomplikowanych ludzi wykreowanych przez pisarkę.
W sensie uniwersalnym "Między pragnieniami" można też czytać jako powieść o zagubieniu i samotności, którym sprzyja życie w wielkim mieście - ludzie znają się tam co prawda z widzenia, często mijają, lecz nic o sobie nie wiedzą, nie przeczuwają nawet, kim tak naprawdę są. Takiemu odczytowi sprzyja także niedookreślone miejsce akcji, nie znamy bowiem nazwy miasta, w którym mieszkają bohaterowie ani jego topografii. Wiemy że są tam uczelnie, kluby, restauracje, bary, tramwaje i zatłoczone ulice, są korporacje, są przedmieścia i opuszczone magazyny, jednak to może być jakiekolwiek duże miasto, i jak w każdym dużym mieście można się w nim zagubić lub schować przed zagonionymi ludźmi ze swoimi emocjami. Nie wiem czy potrzebnie pojawiają się natomiast nazwy miejsc, do których jeżdżą postaci - Warszawa, Zielona Góra czy Kępno, gdyby trzymać się pewnej nieokreśloności miejsca, wystarczyłoby powiedzieć, że bohater jedzie do domu rodzinnego czy do domu babci itp., wydaje się, że byłoby to bardziej spójne. Ponadto żadne z wymienionych miast nie jest dokładniej opisane, jest tylko miejscem docelowym krótkich, pojedynczych podróży, więc ich nazwy nie są znaczące, a ich brak sprzyjałby budowaniu uniwersalnego wymiaru odczytania powieści. Poza tym jednak na poziomie narracji i konstrukcji akcji powieściowej fabuła utworu jest bardzo dobrze przez Annę Bednarską prowadzona. Kolejne odsłony kluczowych postaci pojawiają się w równolegle prowadzonych, ale i regularnie zazębiających się wątkach. Nie jest to rzecz łatwa przy trzech postaciach pierwszoplanowych, więc należy tu autorkę docenić za sprawny warsztat pisarski. Dzięki tak dobrze wyważonej kompozycji do Natalii, Niny i Remigiusza łatwo się przywiązać, łatwo się także zaangażować w ich losy, gdyż poznajemy bohaterów zarówno osobno, od strony osobistych zmagań, jak i widzimy ich jako grupę ludzi, którzy jak się okazuje są do siebie w gruncie rzeczy dość przywiązani, przynajmniej na tyle, że faktycznie obchodzi ich los współlokatorów, że nie są obojętni na cudze emocje. Na życiowym prawdopodobieństwie akcji ciąży jedynie spora dawka zbiegów okoliczności oraz to, jak zazębiają się losy postaci drugiego planu, zwłaszcza w wątku Natalii, która w pewnym momencie spotyka mężczyznę, którego chciała unikać oraz jego krewnych niemalże wszędzie (w obu pracach, w domu, u lekarza) i to w krótkim czasie, co w realiach dużego miasta pozostaje mało możliwe. Jest w tym zabiegu oczywiście rys romantycznych przeznaczeń, ale jest też klimat telenoweli dodatkowo umocniony jeszcze przez postać Kiliana, która jest mocno obecna zarówno w wątku Remigiusza, jak i Natalii. Z drugiej strony wypada docenić, że autorka jakby zdając sobie sprawę ze zbytniego zagęszczenia tych "przypadków" i innych pomniejszych igraszek losu pozwala niektórym bohaterom sobie z nich żartować, co stwarza dość fajny dystans, a nawet trochę ratuje nadwyrężone powieściowe mimesis.
Podsumowując, "Między pragnieniami" Anny Bednarskiej to dobra i inteligentnie napisana powieść obyczajowa i i psychologiczna. Świetne dialogi, ciekawe postaci, których osobowość, rozwój i losy prawdziwie absorbują czytelnika, być może także dlatego, że mogą stanowić odbicie jego własnych wahań, trudnych doświadczeń, problemów oraz emocji związanych z tak grząskim terenem, jak otwieranie się na innych i budowanie głębokich więzi z ludźmi. Czytałam z przyjemnością i zainteresowaniem.
Za możliwość zapoznania się z powieścią "Między pragnieniami" dziękuję autorce Annie Bednarskiej oraz organizatorce book tour, czyli Monice z zaczytany świat Moni.
W początkowej fazie powieści można się zgubić i być może wielu czytelników ten wstępny chaos zniechęci. Bednarska w dość krótkich pierwszych rozdziałach stara się bowiem zapoznać odbiorcę niemalże z wszystkimi bohaterami na raz i to z każdym od razu w kilku odsłonach, widzimy ich w domu, w pracy, w rozmowach ze znajomymi. Początkowo trudno też wyczuć, które postaci będą bohaterami pierwszego planu, które drugiego, a które pojawiają się tylko na chwilę, do tego zawiązki kluczowych wątków mnożą się jeden po drugim. Warto jednak przez ten przeładowany danymi wstęp przebrnąć, bo później czeka czytelnika przyjemny i interesujący spacer z bohaterami, którzy okazują się po prostu intrygującymi ludźmi. Natalia to przedszkolanka wręcz nadwrażliwa na krzywdę dzieci, która jednocześnie próbuje swoich sił jako dziennikarka w tropiącym sensacje, internetowym czasopiśmie "Druga Strona". Dziewczyna została porzucona w dzieciństwie przez rodziców, którym nadal nie umie wybaczyć i mimo swojej dużej inteligencji, urody i sporej ambicji nie potrafi otwierać się przed ludźmi, jest zamknięta w sobie do tego stopnia, że można odnieść wrażenie, że nawet ona sama nie ma dostępu do większości swoich emocji. Do tego nie śpi. Jakby wbrew sobie ciągle czuwa, usiłując w międzyczasie wydobyć z kolejnych psychiatrów leki nasenne. Noce spędza na bieżni w pobliskiej siłowni, dosłownie i metaforycznie uciekając od problemów. Z kolei Nina to dziewczyna po studiach prawniczych, do których zmusili ją apodyktyczni rodzice, dziewczyna jednak ciągle nie wybrała aplikacji, przeciąga moment ostatecznej decyzji, co naraża ją na cierpkie uwagi matki i prowadzi internetowy sklep z ziołami. Ta bohaterka ma wyjątkowy dar czy raczej predyspozycję do wchodzenia w krótkotrwałe relacje z ludźmi, którym nie wystarcza, o których musi zabiegać, a to że jest świadoma, iż taka postawa wynika z surowego, opierającego się na niebotycznych wymaganiach rodziców wychowania, niestety niewiele zmienia. No i jest jeszcze Remigiusz, kompulsywne palący w oknie wspólnego mieszkania papierosy, zagubiony w skomplikowanym miłosnym trójkącie, w który się uwikłał i z którego został wyrzucony, do tego nieakceptowany przez rodzinę, która go nie rozumie i chyba też zwyczajnie nie zna. Chłopak nieustannie zmienia prace, nie umie się nigdzie zakorzenić, a zarazem ze wszystkich bohaterów chyba to on najbardziej zauważa, w jakich dziwnych i płytkich relacjach żyją od lat jego domownicy i powiązani z nimi ludzie, i to on ma największe pragnienie, by ten stan rzeczy zmienić. Ta trójka kluczowych postaci nic lub prawie nic o sobie nie wie - co przyznam nieco zbyt często jest w różnych konfiguracjach podkreślane przez pierwsze 100 stron powieści, wydaje się, że nie trzeba aż tak zwracać uwagi czytelnika na coś, co wystarczająco dobrze wynika z opisu sytuacji. Bohaterowie rzadko rozmawiają, mijają się w wynajmowanym od lat mieszkaniu i nic nie wiedzą o swoich miłościach i problemach, nie mają nawet swoich numerów telefonów. Zresztą ten brak czyjegoś numeru czy generalnie niechęć do tego, by spytać o numer i go mieć (jakby to oznaczało definitywną deklarację, że się kogoś zna i teraz będzie się trzeba do niego odzywać), a jak już się nawet ma ten numer to wahanie co do tego, czy zadzwonić - to jest znaczący i ciekawy leitmotiv tej powieści. Świetnie pokazuje on tę niechęć do trwalszego i bliskiego kontaktu, tę nieufność, asekuracyjność, które charakteryzują większość postaci (w tym dla jednej z nich niewykonywanie telefonu bywa zwykle pretekstem, by pojawiać się gdzieś osobiście). Co ciekawe, gdy poznajemy Natalię, Ninę i Remigiusza szybko okazuje się, że niedawno w dość dramatycznych okolicznościach stracili czwartego współlokatora - Borysa, ale i to ich nie ogniskuje i nie obchodzi, być może tylko Nina wydaje się odczuwać to jako pewną niepokojącą stratę. I w ten zastygły świat trafia Bartek - początkujący lekarz, pełen tłumionego gniewu, przystojny i równie mało skłonny do budowania głębszych więzi jak reszta domowników. A mimo to wraz z jego pojawianiem się nadciągają zmiany... Inni ludzie - nowi i nienowi zmuszają głównych bohaterów do wyjścia z bezpiecznej próżni wspólnego mieszkania, zmuszają ich do wyboru pomiędzy byciem człowiekiem zamkniętym na innych, zagubionym i samotnym, a gotowym do otwartości i tworzenia bliższych więzi, które mogą jednak dotkliwie ranić. Jest to także wybór między pragnieniem, by żyć przeszłością a chęcią, aby dać szansę przyszłości.
Zaletą powieści są świetne, błyskotliwe dialogi. Rozmowy pełne słów, za którymi skrywają się inne słowa i często wielkie emocje, rozmowy pełne gier i niedowiedzeń, nie brak też w nich inteligentnych ripost, to te dialogi w sumie najlepiej charakteryzują bohaterów, odsłaniają ich prawie wbrew nim samym. W toku fabuły relacje postaci bardzo się komplikują. Okazuje się, że nic nie jest proste, że bycie z kimś choć trochę bliżej, otwieranie się na ludzi jest trudne, ryzykowne, jest wielkim wyzwaniem. Bardzo wiarygodnie i interesująco wypada w utworze Anny Bednarskiej psychologia bohaterów i to nie tylko pierwszoplanowych. Każdą z tych postaci czytelnik powoli odkrywa poprzez kolejne wydarzenia, wspomnienia i rozmowy, i choć "Między pragnieniami" jest w zasadzie tylko (i aż) historią o relacjach, w które wchodzą ludzie mający z nawiązywaniem tychże relacji bardzo różne, ale zawsze spore problemy, to powieść czyta się jak kryminał, ponieważ odsłania ona wiele zagadek. Każdy z bohaterów coś znaczącego i trudnego przeżył, ale nie chce lub nie umie o tym mówić, każdy doświadczył w przeszłości jakiejś "zbrodni", której dokonano na jego wrażliwości i emocjach, i ta "zbrodnia" rzutuje na obecne zachowanie postaci (tu skojarzenie z "Małymi zbrodniami małżeńskimi" E.E. Schmitta - nieprzypadkowe, zbrodnie na poziomie relacji i świetne dialogi zupełnie jak u Bednarskiej). Czytelnik może to wszystko powoli odkrywać i poprzez te kolejne odsłony rzeczywistości uczyć się rozumieć tych młodych, skomplikowanych ludzi wykreowanych przez pisarkę.
W sensie uniwersalnym "Między pragnieniami" można też czytać jako powieść o zagubieniu i samotności, którym sprzyja życie w wielkim mieście - ludzie znają się tam co prawda z widzenia, często mijają, lecz nic o sobie nie wiedzą, nie przeczuwają nawet, kim tak naprawdę są. Takiemu odczytowi sprzyja także niedookreślone miejsce akcji, nie znamy bowiem nazwy miasta, w którym mieszkają bohaterowie ani jego topografii. Wiemy że są tam uczelnie, kluby, restauracje, bary, tramwaje i zatłoczone ulice, są korporacje, są przedmieścia i opuszczone magazyny, jednak to może być jakiekolwiek duże miasto, i jak w każdym dużym mieście można się w nim zagubić lub schować przed zagonionymi ludźmi ze swoimi emocjami. Nie wiem czy potrzebnie pojawiają się natomiast nazwy miejsc, do których jeżdżą postaci - Warszawa, Zielona Góra czy Kępno, gdyby trzymać się pewnej nieokreśloności miejsca, wystarczyłoby powiedzieć, że bohater jedzie do domu rodzinnego czy do domu babci itp., wydaje się, że byłoby to bardziej spójne. Ponadto żadne z wymienionych miast nie jest dokładniej opisane, jest tylko miejscem docelowym krótkich, pojedynczych podróży, więc ich nazwy nie są znaczące, a ich brak sprzyjałby budowaniu uniwersalnego wymiaru odczytania powieści. Poza tym jednak na poziomie narracji i konstrukcji akcji powieściowej fabuła utworu jest bardzo dobrze przez Annę Bednarską prowadzona. Kolejne odsłony kluczowych postaci pojawiają się w równolegle prowadzonych, ale i regularnie zazębiających się wątkach. Nie jest to rzecz łatwa przy trzech postaciach pierwszoplanowych, więc należy tu autorkę docenić za sprawny warsztat pisarski. Dzięki tak dobrze wyważonej kompozycji do Natalii, Niny i Remigiusza łatwo się przywiązać, łatwo się także zaangażować w ich losy, gdyż poznajemy bohaterów zarówno osobno, od strony osobistych zmagań, jak i widzimy ich jako grupę ludzi, którzy jak się okazuje są do siebie w gruncie rzeczy dość przywiązani, przynajmniej na tyle, że faktycznie obchodzi ich los współlokatorów, że nie są obojętni na cudze emocje. Na życiowym prawdopodobieństwie akcji ciąży jedynie spora dawka zbiegów okoliczności oraz to, jak zazębiają się losy postaci drugiego planu, zwłaszcza w wątku Natalii, która w pewnym momencie spotyka mężczyznę, którego chciała unikać oraz jego krewnych niemalże wszędzie (w obu pracach, w domu, u lekarza) i to w krótkim czasie, co w realiach dużego miasta pozostaje mało możliwe. Jest w tym zabiegu oczywiście rys romantycznych przeznaczeń, ale jest też klimat telenoweli dodatkowo umocniony jeszcze przez postać Kiliana, która jest mocno obecna zarówno w wątku Remigiusza, jak i Natalii. Z drugiej strony wypada docenić, że autorka jakby zdając sobie sprawę ze zbytniego zagęszczenia tych "przypadków" i innych pomniejszych igraszek losu pozwala niektórym bohaterom sobie z nich żartować, co stwarza dość fajny dystans, a nawet trochę ratuje nadwyrężone powieściowe mimesis.
Podsumowując, "Między pragnieniami" Anny Bednarskiej to dobra i inteligentnie napisana powieść obyczajowa i i psychologiczna. Świetne dialogi, ciekawe postaci, których osobowość, rozwój i losy prawdziwie absorbują czytelnika, być może także dlatego, że mogą stanowić odbicie jego własnych wahań, trudnych doświadczeń, problemów oraz emocji związanych z tak grząskim terenem, jak otwieranie się na innych i budowanie głębokich więzi z ludźmi. Czytałam z przyjemnością i zainteresowaniem.
Za możliwość zapoznania się z powieścią "Między pragnieniami" dziękuję autorce Annie Bednarskiej oraz organizatorce book tour, czyli Monice z zaczytany świat Moni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz