nie mam ostatnio oka ani daru do zauważania rękawiczek, czyli jestem nieuważna i nieobecna, szczęśliwie K., który kręci się zwykle obok, zauważa, gdyby nie on przegapiałabym nie tylko rękawiczki, a przecież pomimo tego lubię ten stan lekkiej nieobecności i wycofania, to moja najbardziej naturalna konsystencja;
rękawiczka biała, ale taką złamaną bielą, no i brudna, ale przecież nie zawsze taka była, może to kwestia upadku, pewnie ktoś ją podniósł z ziemi, bo leżała na parapecie okna z choinką po drugiej stronie szyby, czyli rękawiczka obok choinki, ale jednak nie pod choinką, przestrzennie w sumie niewiele brakuje; nieusuwalnie wesoły Mikołaj patrzył na mnie z szyby
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz