dostałam rysunek, czyli to co lubię dostawać od Małej Mi, myślę, że jest artystą i nieszablonową osobowością, myślę, że jest wyjątkowa i widzę, że ciągle rysuje, nie wyraziła jednak chęci pójścia do szkoły plastycznej, wybrała się do elitarnej placówki, w której poziom samonadęcia rozpiera szyby od wewnątrz (zawsze najlepsze wyniki, najwyższe do absurdu progi ocenowe, tradycja, dokonania, najlepsza młodzież itd. itp.), ale ucznia traktuje się bardziej przedmiotowo niż krzesło, na którym siedzi, Mała Mi tak wybrała i tego się trzyma, mnie to irytuje i uwiera, ale dopóki sama nie zechce zmienić szkoły, nie napieram, choć wprost mówię o takiej możliwości... ciszę się, że nadal rysuje i jest sobą, że ma grubą skórę na presję i słabe zachowania dużych małych ludzi, fajnie też, że poznała inne dzieciaki, które rzeczywiście lubi; pod Mikołajkową czapką jest postać, którą sama stworzyła, choć jej imienia nie umiem powtórzyć... jestem z niej dumna - oczywiście i martwię się, bo matki zawsze się martwią
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz