przez miesiąc w spacerowym tempie szłam sobie przez zbiór reportaży Hugo-Badera i czytając je czułam się wyjątkowo, bo mogłam zajrzeć w życie innych ludzi bez poczucia, że dokonuję pospolitego aktu tabloidowego wścibstwa czy naruszania intymności cudzych przeżyć
"Audyt" to zbiór historii, których zarzewie znajduje się wśród pierwszych reportaży początkującego w latach 90. autora; to były ważne opowieści, to były opowieści bardzo różne, więc rzeczywiście ich jedyne możliwe uporządkowanie to obecny w książce podział na części pt. "Bandyci" (o bohaterach w konflikcie z prawem); "Wyznawcy" (o mistykach wszelkiego rodzaju i w szerokim sensie tego słowa), "Wsiowi" (o ludziach ze wsi), "Uliczni" (o ludziach z miasta) oraz "Nasiona" (o dzieciach). po 20 latach autor sprawdza, co stało się z ludźmi o których pisał, dopowiada ich losy, dookreśla ich dzieje, w międzyczasie spotykając kolejnych ciekawych ludzi, którzy jakby mimochodem uzupełniają ten pełen nawrotów do przeszłości tom; wszystkich bohaterów łączy jednak to, że są to ludzie, którzy funkcjonują na pewnych marginesach życia społecznego, nie to że się nimi nie interesujemy jako społeczeństwo, po prostu z różnych przyczyn nie patrzymy w ich kierunku, bo to trudne, bo nie wypada, bo nie wiemy, czy wolno patrzeć, bo bywa że wygodniej nie patrzeć, bo czasem trochę strach, a czasem trochę niezręcznie, ale Hugo-Bader idzie, patrzy, rozmawia i zabiera nas ze sobą do tych rozmów, do tych ludzi, do ich żyć ... i teraz czemu to takie ważne i czemu mnie to ujmuje...
po pierwsze podziwiam niesłychanie wyczulone ucho autora do słuchania ludzi - do wysłyszenia i oddania z ich opowieści tego, co najważniejsze, najbardziej uniwersalne i intymne zarazem, reportaże w "Audycie" to są ludzkie losy nie wymagające żadnego komentarza, bo sama relacja o nich, bo przede wszystkim to, jak jest opowiedziana ich historia jest komentarzem, jest dość wymowna, by budzić emocje i refleksje - są to zwyczajnie świetnie napisane reportaże;
po drugie warto podkreślić i zauważyć w "Audycie" renesansowy wręcz w swoich korzeniach humanizm Hugo-Badera, który pisze o swoich bohaterach - niezależnie od tego kim oni są, co zrobili, jakie błędy popełnili i jakie sukcesy odnieśli, jak go potraktowali i czy ma z nimi po drodze czy zupełnie nie - ze spokojną życzliwością, wyrozumiałością i szacunkiem dla każdego z tych ludzi; i być może w reportażach tego autora nie ma wielkiej erudycyjności Kapuścińskiego, błyskotliwych obserwacji Szczygła, czy tego literackiego nerwu Krall, który sprawia, że nie sposób przestać czytać, ale jest pełne spokoju i wrażliwości patrzenie na ludzi, na których być może nikt inny tak nie patrzy; niebezpieczne dzielnice miast, małe zapomniane wioski, ludzie uwikłani w zbrodnie lub tylko we własną bezradność, uporczywi idealiści od spraw przegranych, przeżywający wielkie dramaty i małe rozterki zwykli ludzie - to są obszary, po których porusza się autor "Audytu" i nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to są historie bardzo ważne, które także czytelnika uczą życzliwie spoglądać, nie oceniać, rozumieć, zauważać człowieka i jego potrzebę godności nawet kiedy leży na absolutnym dnie i jego prawo do szukania szczęścia, nawet jeśli czyni to nieudolnie; jest w "Audycie" piękno, którego nie umiem dookreślić, bo przecież ten zbiór wcale nie opisuje pięknego świata, pokazuje jednak piękne patrzenie na człowieka i tragizm jego losu, który nagle okazuje się dotyczyć i dotykać absolutnie wszystkich, i to jest potrzebne, to jest istotne
Jacek Hugo-Bader "Audyt" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz