Kiedy czytałam "Jej portret" towarzyszyły mi naprzemiennie fascynacja trafnością opisów psychologicznych procesów zachodzących w bohaterach i obserwacji obyczajowych oraz frustracja i irytacja, które wynikały z tego, że nie tylko nie bardzo polubiłam Majkę, czyli główną postać, ale też przede wszystkim nie mogłam zrozumieć jej poczynań, bo jej osobowość była dla mnie niespójna i nieprzekonująca. Nie wiem? może tak miało być w myśl powracającej w powieści frazy "Naprawdę jaka jesteś nie wie nikt", a może jest to kwestia pewnych niekonsekwencji i luk w budowaniu tej postaci. Z drugiej strony trzeba jednak docenić autorkę, która umie tworzyć bardzo przekonujące sceny rodzajowe, np. pełne uroku sceny z dziećmi, sceny z życia małżeńskiego oraz autentycznie wypadające dialogi z codziennego życia - ten cały obyczajowy żywioł powieści ma swój urok i tworzy świat, w którym każdy odbiorca może odnaleźć dla siebie punkt zaczepienia i odnieść jego elementy do swojego życia oraz osobistych relacji. To właśnie jest niewątpliwie siłą tej powieści. I myślę, że aby być uczciwym i dać szansę Annie H. Niemczynow, przeczytam jeszcze kiedyś inną jej powieść dla samej obyczajowości i z nadzieją, że konstrukcja kluczowych postaci wypadnie lepiej.
I teraz o co chodzi z Majką.... Majka zakochała się jako 17-latka, przeżyła wielką nieszczęśliwą miłość, potem poznała kogoś innego i wyszła za mąż, urodziła czwórkę dzieci, zbudowała piękny dostatni dom, którego jest zapobiegliwą panią, do tego odniosła wielki sukces jako pisarka o randzie gwiazdy i swego rodzaju autorytetu, ale... wbrew temu, co w toku narracji usiłuje nam się wmówić, patrząc na czyny, słowa, postawy, zachowania Majki ta 40-letnia kobieta wcale nie jest dojrzała, zupełnie jakby przez ponad 20 lat swojego życia wcale nie dorosła, bo jej emocjonalność zatrzymała się na etapie lat kilkunastu i widać to zarówno w relacji z przyjaciółką, jak i w relacji z matką, czy w relacjach z mężczyznami życia (mężem, kochankiem czy nawet synem). Na wszystkich tych frontach kobieta, która chce uchodzić za odpowiedzialną i racjonalną panią domu okazuje się kapryśnym dzieckiem, które nie panuje nad niczym. Dzieckiem, które ciągle czegoś nowego chce, nieustannie marudzi, tupie nóżką i goni za "słodyczami", kłamie jak przeskrobie i wini za wszelkie swoje kłopoty i niezadowolenia innych, ale nigdy siebie. I to wszystko jest u dziecka zrozumiałe, bo wiemy, że musi dorosnąć, przetrenować emocje, nabyć doświadczenia, ale u kobiety 40-letniej to po prostu drażni. Tę niedojrzałość bohaterki być może łatwiej można by udźwignąć, gdyby była spójna z osobowością postaci, którą usiłują wykreować inni bohaterowie i narrator. Ambitna pisarka? (która albo nic nie pisze albo tworzy w amoku listy do kochanka i bliżej niedookreśloną powieść, której istnienie jest tylko domniemaniem), troskliwa matka? (która zależnie od nastroju - a ten bywa zmienny - rozpieszcza lub kompletnie lekceważy dzieci i ich potrzeby, także te najbardziej podstawowe), dobra żona? (która regularnie i narastająco krytykuje męża, choć de facto nie ma za co, bo nawet jak biedak coś zrobi nie tak, to staje na rzęsach i niemal na pniu poprawia, mówiąc więc prościej Majka czepia się go zwyczajnie o wszytko), dobra córka? (która więcej niż arogancko obwinia rodziców i ich przeszłość za swoje aktualne wybory i każdą ich pomoc traktuje jak coś co jej się należy), rozsądna przyjaciółka? (które niepotrzebnie okłamuje oddaną jej bezgranicznie koleżankę i aby ją zbyć wykorzystuje to, co o niej wie, aby ją ranić) i ostatecznie szaleńczo zakochana w chłopaku z młodości kochanka? (która w ogóle go nie zna i nie zauważa tego biednego Daniela, bo skupia się tylko na tym, jak on ją pociąga fizycznie i jakie ona sama przezywa dzięki niemu uniesienia). Więc z jednej strony postaci i narrator, a nawet sama bohaterka mówią nam o niej w superlatywach, a drugiej czyny i zachowania Majki nic nie mają z tymi etykietkami wspólnego. I chyba niepotrzebna jest ta sprzeczność, która biegnie głęboką rysą przez całą powieść. Czemu nie pozwolić tej bohaterce być konsekwentnie kobietą niedojrzałą i samolubną, ale z to wiarygodną? Po co to ciągłe ocieplanie wizerunku, którego poza jałowymi zapewnieniami bliskich i rodziny nic nie broni. Poza tym trzeba też przyznać, że psychologicznie i w zakresie przebiegu relacji jest w postaci Majki sporo rzeczy bardzo udanych. Proces samookłamywania, który Majka przechodzi, aby najpierw dojść do momentu zdrady, a potem we własnych oczach tę zdradę usprawiedliwić, to jak uczy się maskować i przekonująco okłamywać wszystkich, ale samą siebie najbardziej - to jest znakomite. Powolne wygaszanie uczuć do męża pod wpływem namiętności do kochanka i cały ten miłosny amok, w który kobieta wpada z zaangażowaniem godnym 17-latki także opisany jest świetnie, podobnie jak kryzys twórczy, którego jako pisarka doświadcza w pierwszej fazie powieści. Interesującą postacią jest też przyjaciółka Majki oraz jej przeżycia związane z życiem osobistym, choć uważam, że metamorfoza którą ta postać przechodzi pod koniec powieści jest równie niepotrzebna, co nieuzasadniona i mało wiarygodna. Dziwnie nieukończoną i nico kiczowatą postacią jest też Daniel - ukochany Majki z wczesnej młodości. Czytelnik nie ma szansy zrozumieć, co Majka w nim widzi poza bardzo pociągającym ją wyglądem. Ich najważniejsze dla dalszego toku powieści pierwsze spotkanie, choć trwało kilka godzin, nie zostało opisane na kartach powieści, a sposób, w jaki Daniel uwodzi ukochaną jest w gruncie rzeczy mało wyrafinowaną, miejscami kiczowatą manipulacją. Niewiele wiemy o ich związku z przeszłości, więc nie znamy też fundamentu tej relacji ani jej dokładnego przebiegu. Oczywiście finalnie okazuje się, że za tą tekturową wydawałoby się postacią kochanka Majki stoi wielki tragiczny sekret, ale choć jest on dużym zaskoczeniem, to podważa sensowność poczynań tego bohatera przez całą powieść, bo razi pewną niekonsekwencją. Sporo jest zatem tych niespójności w budowaniu bohaterów i to w powieści z bardzo udanym przecież kontekstem obyczajowym, bo opisy rodziny, relacji domowych, codzienności, nawet miejsc są bardzo przekonujące i nawet urokliwe. Podobnie zresztą jak opisy procesów, emocjonalnych zmian, którym ulegają postaci.... mam zatem mocno mieszane i skrajne uczucia na temat "Jej portret" Niemczynow.
Trochę bardzo polecam, a trochę zupełnie nie polecam.
Za możliwość przeczytania powieści dziękuję organizatorce book tour Ewelinie Kwiatkowskiej-Tabaczyńskiej ze strony Zaczytana Ewelka oraz autorce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz