"Pożar w mojej głowie" to kawałek przyjemnej popularnej literatury obyczajowej, z którą spędziłam fajnie, a zarazem niebanalnie czas. Mimo całej lekkości stylu i niewątpliwego poczucia humoru, którym dysponuje autorka, nie jest to bowiem powieść czysto rozrywkowa czy płytka, to dobra historia o dorastaniu, o zmianie, o pracy nad sobą u kobiety, która co prawda jest dorosła, ale na swoją emocjonalną dojrzałość i idące za nią prawdziwe zadowolenie z życia musi zapracować.
Dorota jest strażakiem. Uwielbia swój zawód, jest bardzo oddana pracy i podporządkowuje jej nawet osobiste życie, koledzy cenią ją i szanują, jedynie dowódca, Ryszard ma co do niej wątpliwości, nie jest pewien, czy dziewczyna ma dość sił, by sobie radzić w czasie akcji i po prawdzie nie jest zadowolony, że ma w swojej drużynie kobietę. W efekcie nierzadko ją dyskryminuje podczas przydziału zadań, nie szczędzi jej też złośliwości, a tymczasem Dora nie jest osobą, którą należy prowokować. To dziewczyna niezwykle porywcza i krewka, która w gniewie reaguje często niepotrzebnie i nadmiernie na słowa i zachowania ludzi, choć nie zawsze zasługują one na tak gwałtowny sprzeciw. Krzyczy, mówi zbyt wiele i nierzadko żałuje swoich słów, ale nawet widząc swój błąd, nie zawsze umie przeprosić. Jest trochę jak zbuntowana nastolatka w ciągłej gotowości na protest i to z byle powodu, zwłaszcza na początku powieści wydaje się mało świadoma siebie i zwyczajnie nie radzi sobie ze swoimi emocjami, a tymczasem jest to przecież inteligentna, wrażliwa i przede wszystkim dorosła kobieta. To zachowanie, ten tytułowy nieustanny "pożar w głowie" Doroty kładzie się cieniem na relacjach dziewczyny nie tylko z przełożonym, ale też z matką i z trudem tolerowanym ojczymem, którego Dora nie zaakceptowała po śmierci ojca. Wkrótce komendant wysyła Dorotę i Ryśka na trzytygodniowy obóz z trudną młodzieżą, co nie tylko stworzy okazję do zmiany ich relacji, ale także do tego, by Dorota pomagając swoim podopiecznym przyjrzała się też samej sobie, swojemu zachowaniu, motywacjom, decyzjom i wreszcie wyrosła z bycia nadpobudliwą dziewczynką....
Powieść jest bardzo dynamiczna i gęsta od zdarzeń, głównie dlatego, że dominują w niej dialogi, zresztą często niezwykle dowcipne i zachowujące żywioł prawdziwej rozmowy. I to jest świetne. Tym czego mi brakuje jest natomiast bardziej wnikliwy opis świata, sytuacji, przeżyć wewnętrznych oraz miejsc w narracji. Autorka stawia na akcję i dialogi, i one są w powieści naprawdę dobre, fajnie pomyślane i prowadzone, ale żeby niektóre wydarzenia wybrzmiały, dobrze byłoby im stworzyć pewną przestrzeń dzięki bardziej rozbudowanej narracji, która wprowadzałaby określone nastroje, uzupełniała psychologię postaci o wewnętrzne monologi, dawała sytuacjom i słowom kontekst. Druga rzecz, że "Pożar w mojej głowie", którego jednym z tematów jest rozwój osobowości głównej bohaterki oraz kilku innych postaci drugiego planu, z powodu nie dość rozbudowanej narracji traci potencjał powieści psychologicznej, który był w tej książce bardzo duży. Nie da się bowiem zbudować głębokiego i pełnego portretu psychologicznego bazując tylko na słowach i reakcjach postaci, takie mocno behawioralne podejście nie oddaje całej złożoności bohatera, na którą składają się też opisy miejsc, które lubi lub nie, sposób, w jaki postrzega innych, jego wewnętrzne rozterki, których nie zdradza w dialogach czy postrzeganie świata, którego nie wyraża słowami. Tych elementów jest mało. W efekcie "Pożar w moje głowie" jest ciekawą powieścią obyczajową o dużej dynamice wydarzeń, ale psychologicznie ma swoje braki, co osłabia siłę emocjonalnego oddziaływania na odbiorcę. Jeśli wydarzenia rotują za szybko, czytelnik nie ma szansy ich w pełni przeżyć i się w nie zaangażować,poza tym jeśli bohater nie odsłoni swoich emocji bardziej wielowymiarowo niż poprzez dialog i zachowanie, to odbiorca nie ma szansy w pełni go zrozumieć i włączyć się w jego przeżycia. Kamila Mitek jest zatem dobrą pisarką obyczajową, ale dopiero po rozbudowaniu pisarskiego warsztatu ma potencjał na twórcę prozy psychologicznej, bo pomysłów na literacko interesujące postaci czy relacje na pewno jej nie brak. No właśnie...
Mocną stroną utworu jest niewątpliwe to, że oprócz Dory w "Pożarze w mojej głowie" na wszystkich planach, nawet w epizodach jest sporo wyrazistych, ciekawych i zapamiętywalnych postaci. Koledzy z drużyny strażackiej: Poeta i Rudy, czyli refleksyjny indywidualista i prosty chłopak szukający u Dory porad w sprawach sercowych i zupełnie dziwacznie, choć skutecznie je realizujący. Świetną postacią jest także przyjaciółki Dory, czyli twarda i pyskata wielbicielka moro i strzelnicy - Zocha, gustująca w starszych panach w wieku jej utraconego ojca, co prowadzi do wielu dość komicznych sytuacji z udziałem Doroty. W ogóle ten wątek przyjaźni Dory i Zochy to jest bardzo urokliwa i ładnie pokazana relacja między kobietami. Na drugim planie pojawia się też przystojny Adonis, którego Dora spotyka niemal wszędzie i nieudolnie usiłuje z nim flirtować, jednocześnie mając w głowie tysiąc dwuznacznych komentarzy na jego temat. No i ludzie, których spotyka bohaterka na obozie, w tym psycholog Asia, instruktor Jan czy nawet kuchcik Łukasz, wszystko to są postaci na tyle osobne, ciekawe jako ludzie, że mogliby być bohaterami osobnych powieści. Dobrze wypadli też młodzi gniewni, którymi opiekowała się Dora na obozie, widać było jak ich relacje się zmieniają, jak się uczą, dorastają, choć przyznam, że niekiedy zachowanie młodych wydawało mi się na wyrost dojrzałe, co zwłaszcza dotyczy Gotty, Mendy czy Karoliny, którzy czasami samoświadomością i refleksyjnością, a nawet pewną dojrzałością wydawali się przerastać nie tylko rówieśników, ale i znacznie starszą od nich Dorotę. Jednak jedną postacią, która rzeczywiście w moim odczuciu mało się udała jest ojczym Dory, Roman, bardzo niejednorodny bohater. Krytyczny i początkowo w wielu komentarzach toksyczny względem Doroty, a z drugiej strony szczerze angażujący się w jej życie, chwilami wydaje się dążyć do porozumienia, choć zarazem często sam je burzy niepotrzebnymi słowami. Długo nie wiadomo co myśleć o tym człowieku, a wynika to z jego sprzecznych zachowań, wydaje się konfliktowy, dominujący nawet, ale nie wobec matki Dory, nie umie z pasierbicą rozmawiać, ale wydaje się ją znać i niekiedy rozumieć. To postać pełna sprzecznych reakcji i postaw, które trudno ułożyć w całość nawet po wyjaśnieniu sekretu, który ukrywa. Generalnie jednak trzeba przyznać, że rozmaitość interesujących postaci i związanych z nimi wątków drugoplanowych świadczy o sporej pomysłowości i kreatywności autorki.
Mocną stroną utworu jest niewątpliwe to, że oprócz Dory w "Pożarze w mojej głowie" na wszystkich planach, nawet w epizodach jest sporo wyrazistych, ciekawych i zapamiętywalnych postaci. Koledzy z drużyny strażackiej: Poeta i Rudy, czyli refleksyjny indywidualista i prosty chłopak szukający u Dory porad w sprawach sercowych i zupełnie dziwacznie, choć skutecznie je realizujący. Świetną postacią jest także przyjaciółki Dory, czyli twarda i pyskata wielbicielka moro i strzelnicy - Zocha, gustująca w starszych panach w wieku jej utraconego ojca, co prowadzi do wielu dość komicznych sytuacji z udziałem Doroty. W ogóle ten wątek przyjaźni Dory i Zochy to jest bardzo urokliwa i ładnie pokazana relacja między kobietami. Na drugim planie pojawia się też przystojny Adonis, którego Dora spotyka niemal wszędzie i nieudolnie usiłuje z nim flirtować, jednocześnie mając w głowie tysiąc dwuznacznych komentarzy na jego temat. No i ludzie, których spotyka bohaterka na obozie, w tym psycholog Asia, instruktor Jan czy nawet kuchcik Łukasz, wszystko to są postaci na tyle osobne, ciekawe jako ludzie, że mogliby być bohaterami osobnych powieści. Dobrze wypadli też młodzi gniewni, którymi opiekowała się Dora na obozie, widać było jak ich relacje się zmieniają, jak się uczą, dorastają, choć przyznam, że niekiedy zachowanie młodych wydawało mi się na wyrost dojrzałe, co zwłaszcza dotyczy Gotty, Mendy czy Karoliny, którzy czasami samoświadomością i refleksyjnością, a nawet pewną dojrzałością wydawali się przerastać nie tylko rówieśników, ale i znacznie starszą od nich Dorotę. Jednak jedną postacią, która rzeczywiście w moim odczuciu mało się udała jest ojczym Dory, Roman, bardzo niejednorodny bohater. Krytyczny i początkowo w wielu komentarzach toksyczny względem Doroty, a z drugiej strony szczerze angażujący się w jej życie, chwilami wydaje się dążyć do porozumienia, choć zarazem często sam je burzy niepotrzebnymi słowami. Długo nie wiadomo co myśleć o tym człowieku, a wynika to z jego sprzecznych zachowań, wydaje się konfliktowy, dominujący nawet, ale nie wobec matki Dory, nie umie z pasierbicą rozmawiać, ale wydaje się ją znać i niekiedy rozumieć. To postać pełna sprzecznych reakcji i postaw, które trudno ułożyć w całość nawet po wyjaśnieniu sekretu, który ukrywa. Generalnie jednak trzeba przyznać, że rozmaitość interesujących postaci i związanych z nimi wątków drugoplanowych świadczy o sporej pomysłowości i kreatywności autorki.
Kolejna zaleta "Pożaru w mojej głowie" to pewna merytoryczna rzetelność powieści, w tym zwłaszcza wiarygodnie, realistycznie opisane akcje strażackie z udziałem Ryśka i Dory oraz prowadzenie i organizacja obozu dla trudnej młodzieży. Można mieć pewność, że autorka zadała sobie trud, by poznać niuanse pracy strażaków, a także, że faktycznie wie, na czym polega terapia zajęciowa, praca z psychologiem, zajęcia sportowe czy konkursy typowe dla obozów dla młodzieży czy wreszcie nawet sam przebieg takiego obozu. Wszystko to pozwoliło na stworzenie scen obyczajowo bardzo wartościowych i prawdziwych.
Kamila Mitek jest też autorem dobrze panującym nad przebiegiem głównego nurtu akcji, widać, że ma na nią pomysł, który konsekwentnie realizuje, dobrze panuje też nas stylem i językiem wypowiedzi zarówno na planie narracji, jak i dialogów. Z drugiej strony jak wielu początkujących i kreatywnych pisarzy czasami pada ofiarą pewnej klęski urodzaju, ma tyle pomysłów, że chce je wszystkie wykorzystać i niektóre wątki się gubią, nie zostają domknięte, choć przyznać należy, że dotyczy to jedynie odległych planów akcji i epizodów. Przykładowo: Rysiek deklaruje w rozmowie z Dorotą, że żona chce do niego wrócić i choć jest to istotne dla dalszego toku akcji, nie dokańczają tej rozmowy; inna rzecz: wiele wskazuje na to, że rodzice mają sekret przed Dorotą i że dotyczy on zdrowia matki, tymczasem okazuje się, że sekret jest całkiem innego rodzaju i nie wiadomo, czemu wypływa on w tym, a nie innym momencie życia rodziny, nie jest to psychologicznie przygotowane i nie wiadomo, czemu rodzice zdradzą go córce teraz, a nie wcześniej, pozostaje to niedopowiedziane; inny przykład: na obozie dwóch chłopców tkwi w konflikcie, dochodzi do bójki, obiecują sobie zemstę, ale... nic z tego nie wynika, obóz się kończy i mimo, że Rysiek deklaruje podtrzymanie kontaktu z jednym z chłopaków, nie wiadomo, co dalej się stało z tymi relacjami.... i teraz: każdy z tych fabularnych pomysłów, które same w sobie są dobre, można by usunąć i wykorzystać w innej powieści i byłoby to bez straty dla ""Pożaru...", którego fabuła byłaby po prostu bardziej przejrzysta. Zresztą finał powieści i tak gromadzi mnóstwo mocnych, zaskakujących i efektownych zwieńczeń kilku kluczowych wątków, jest to wręcz finał pełen fajerwerków i nieco nawet przeszarżowany, jeśli chodzi o skalę emocji i zaangażowań, które deklarują niektóre postaci. To jednak jest także prawdopodobnie efekt nie dość wielowymiarowych portretów psychologicznych, o których pisałam wcześniej. Nie zmienia to faktu, że planowe prowadzenie głównego nurtu akcji (dojrzewanie Doroty) oraz wątków drugoplanowych dowodzi, że autorka dobrze panuje nad całością i w przemyślany sposób prowadzi czytelnika przez wydarzenia.
Warto także podkreślić, że "Pożar w moje głowie" jest powieścią pełną pozytywnych wartości i dobrych emocji, co sprawia, że po prostu przyjemnie się go czyta. Mimo że bohaterowie nie są wyidealizowani i każdy ma swoje słabości, to dość konsekwentnie przyjaźń, lojalność, życzliwość, odwaga są dla nich istotne. Wiele razy czytając powieść śmiałam się też zarówno z żartów sytuacyjnych, jak i dowcipnych sformułowań. Myślę, że ta lekkość, ta pogoda ducha wpisana w tę powieść bardzo sprzyjała przekazywaniu bardziej ważkich treści, takich jak potrzeba pracy nad sobą, podjęcia walki o swoje szczęście czy konieczność doceniania, zauważania i traktowania ze zrozumieniem innych ludzi. Tym sposobem "Pożar w mojej głowie" łączy dwie ważne i nie tak częste w literaturze popularnej cechy: może skłonić czytelnika do cennych dla jego rozwoju i postrzegania siebie i świata refleksji, a zarazem pozostawać dla niego książką pełną humoru, lekkości, po prostu przyjemną i nieprzytłaczającą lekturą.
Za możliwość przeczytania powieści dziękuję autorce Kamili Mitek oraz organizatorce book tour Monice z Zaczytanego świata Moni.
Kamila Mitek jest też autorem dobrze panującym nad przebiegiem głównego nurtu akcji, widać, że ma na nią pomysł, który konsekwentnie realizuje, dobrze panuje też nas stylem i językiem wypowiedzi zarówno na planie narracji, jak i dialogów. Z drugiej strony jak wielu początkujących i kreatywnych pisarzy czasami pada ofiarą pewnej klęski urodzaju, ma tyle pomysłów, że chce je wszystkie wykorzystać i niektóre wątki się gubią, nie zostają domknięte, choć przyznać należy, że dotyczy to jedynie odległych planów akcji i epizodów. Przykładowo: Rysiek deklaruje w rozmowie z Dorotą, że żona chce do niego wrócić i choć jest to istotne dla dalszego toku akcji, nie dokańczają tej rozmowy; inna rzecz: wiele wskazuje na to, że rodzice mają sekret przed Dorotą i że dotyczy on zdrowia matki, tymczasem okazuje się, że sekret jest całkiem innego rodzaju i nie wiadomo, czemu wypływa on w tym, a nie innym momencie życia rodziny, nie jest to psychologicznie przygotowane i nie wiadomo, czemu rodzice zdradzą go córce teraz, a nie wcześniej, pozostaje to niedopowiedziane; inny przykład: na obozie dwóch chłopców tkwi w konflikcie, dochodzi do bójki, obiecują sobie zemstę, ale... nic z tego nie wynika, obóz się kończy i mimo, że Rysiek deklaruje podtrzymanie kontaktu z jednym z chłopaków, nie wiadomo, co dalej się stało z tymi relacjami.... i teraz: każdy z tych fabularnych pomysłów, które same w sobie są dobre, można by usunąć i wykorzystać w innej powieści i byłoby to bez straty dla ""Pożaru...", którego fabuła byłaby po prostu bardziej przejrzysta. Zresztą finał powieści i tak gromadzi mnóstwo mocnych, zaskakujących i efektownych zwieńczeń kilku kluczowych wątków, jest to wręcz finał pełen fajerwerków i nieco nawet przeszarżowany, jeśli chodzi o skalę emocji i zaangażowań, które deklarują niektóre postaci. To jednak jest także prawdopodobnie efekt nie dość wielowymiarowych portretów psychologicznych, o których pisałam wcześniej. Nie zmienia to faktu, że planowe prowadzenie głównego nurtu akcji (dojrzewanie Doroty) oraz wątków drugoplanowych dowodzi, że autorka dobrze panuje nad całością i w przemyślany sposób prowadzi czytelnika przez wydarzenia.
Warto także podkreślić, że "Pożar w moje głowie" jest powieścią pełną pozytywnych wartości i dobrych emocji, co sprawia, że po prostu przyjemnie się go czyta. Mimo że bohaterowie nie są wyidealizowani i każdy ma swoje słabości, to dość konsekwentnie przyjaźń, lojalność, życzliwość, odwaga są dla nich istotne. Wiele razy czytając powieść śmiałam się też zarówno z żartów sytuacyjnych, jak i dowcipnych sformułowań. Myślę, że ta lekkość, ta pogoda ducha wpisana w tę powieść bardzo sprzyjała przekazywaniu bardziej ważkich treści, takich jak potrzeba pracy nad sobą, podjęcia walki o swoje szczęście czy konieczność doceniania, zauważania i traktowania ze zrozumieniem innych ludzi. Tym sposobem "Pożar w mojej głowie" łączy dwie ważne i nie tak częste w literaturze popularnej cechy: może skłonić czytelnika do cennych dla jego rozwoju i postrzegania siebie i świata refleksji, a zarazem pozostawać dla niego książką pełną humoru, lekkości, po prostu przyjemną i nieprzytłaczającą lekturą.
Za możliwość przeczytania powieści dziękuję autorce Kamili Mitek oraz organizatorce book tour Monice z Zaczytanego świata Moni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz