"Taśmy rodzinne" to jest debiut naprawdę świetny i wierzę, że o tym pisarzu jeszcze usłyszymy, że się go jeszcze będzie czytać. Dla ludzi, których dzieciństwo lub raczej dorastanie i młodość przypadły na lata 90-te będzie to książka wręcz organicznie bliska ich doświadczeniom, dla całej reszty czytelników - świadectwo czasów, ale przede wszystkim ponadczasowy obraz rodziny i jej trudnych, nieoczywistych relacji przebiegających w myśl zasady, że z rodziną wychodzi się dobrze tylko... no właśnie już nawet nie na zdjęciu, ale bardziej na taśmie VHS.
Kluczową postacią w powieści jest początkowo Marcin Małys, młody artysta, który próbuje swoich sił w wielkim mieście. Pochodzi z zamożnej rodziny, ale mimo to tonie w długach po tym, jak ojciec odciął go od rodzinnej fortuny, także rodzeństwo i matka zerwali z nim kontakty, gdy w swojej sztuce wykorzystał rodzinne taśmy i obnażył wstydliwe sekrety (przemoc w domu), kładące się cieniem na idealnym wizerunku rodziny. Chłopak przeżywa wielki kryzys w każdej dziedzinie życia. Dopada go twórcza niemoc, znajomi dzwonią tylko w kwestii oddania długów, przyjaciół w zasadzie nie ma, powoli odsuwa się od niego ukochany chłopak, rodzina uparcie milczy, w końcu zdesperowany wraca do rodzinnego domu, gdzie zastaje pogrążoną w marazmie i depresji matkę, która rozstała się z ojcem. Pomimo jej początkowego oporu zaczynają powoli wegetować w opuszczonym domu, który Marcin stara się sprzątać. Wracają wspomnienia sprzed lat: dostatnie, wręcz bardzo bogate życie, reprezentacyjny, modny dom, idealna, skupiona na dzieciach matka, groźny i zapracowany ojciec, rywalizacje między rodzeństwem, ulubione przez całą rodzinę cotygodniowe wielkie zakupy, wizyty dziadków, czas gdy mieli wszystko, ale czy na pewno? Ten idealny obraz coraz częściej ujawnia pęknięcia. Frustrację i samotność matki, które po latach rodzinnej sielanki miażdżą jej wolę i chęć do życia, despotyzm przemocowego ojca, który nie umiał odnaleźć się w życiu rodzimym i surowo karał każde przewinienie, rodzeństwo w nieustannym wyścigu o prezenty i uznanie rodziny... A jednak na taśmach VHS z rodzinnych uroczystości wypadają ci ludzie dobrze, wręcz sielankowo, są ładni, weseli, dobrze ubrani, zadowoleni, przeżywają dobry czas, dobre chwile, bo taśmy rodzinne zapamiętują tylko to, co warto pokazać i przechować. Cennym walorem tej rodzinnej opowieści z "Taśm rodzinnych" jest to, że dochodzi w niej do głosu także ojciec rodziny - bardzo trudna, złożona postać. Widzimy jego biedne dzieciństwo, okrucieństwo pijanego ojca, cierpiętnictwo matki i ambicję, nieposkromioną ambicję i talent do robienia pieniędzy, który trafia na dobry czas w latach 90-tych i widzimy też miłość do bliskich, której nie umie ten bohater wyrazić inaczej jak przez wysokie wymagania i gniew.
Małysowie to rodzina, która wypada dobrze na obrazku. Na filmie. Na zdjęciu. Poza tym jednak dziedziczy z pokolenia na pokolenie jakiś ból, strach i niezdolności do budowania prawdziwie głębokich relacji. A może wcale nie.... Może pod wzajemnymi zaszłościami i żalami jest przywiązanie, miłość i zrozumienie? Może jest. "Taśmy rodzinne" to minisaga naszych czasów. Świetnie, wartko napisana i bardzo prawdziwa opowieść o cenie, którą się płaci za specyfikę nowobogackich lat 90-tych, ale też w ogóle za bycie częścią rodziny, o której prawda jest ukryta gdzieś między scenami rodzajowymi utrwalonymi na taśmach, a wspomnieniami i podpiętymi do nich emocjami każdej osoby, która tę rodzinę tworzy. Bardzo interesująca i dotkliwa powieść.
Maciej Marcisz "Taśmy rodzinne" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz