Kolejna część kryminałów o Mocku, myślę, że trzeba to przyznać wprost i bez krygowania się - jestem fanką, bardziej Krajewskiego niż Mocka, ale jednak. Czytam kolejne tomy z przyjemnością, kupuję kolejne i z obawą myślę, że niedługo przeczytam wszystkie, że będę musiała wyprowadzić się z Breslau... czy jestem na to gotowa? Poza tym "Dżuma w Breslau" tytułem bardzo pasuje to mojego tu i teraz, bo przecież trwa pandemia, więc aż się prosiło, żeby czytać, więc czytałam...
"Dżuma w Breslau" ma fabułę mniej pełną (choć nie pozbawioną) volt i zawikłanych zagadek niż poprzednie części serii, ale jest w tej powieści taka szlachetna przejrzystość, która mimo wszystko nie pozwala przewidzieć finału. Mocka spotykamy tym razem w kilka lat po śmierci ojca i tragicznych wydarzeniach opisanych w "Widmach w Breslau", dręczony wspomnieniami detektyw ciągle próbuje otrząsnąć się z przeszłości i wielkiego poczucia winy. Jest rok 1923, w tajemniczych okolicznościach ktoś zabija dwie prostytutki, a przedtem wyłamuje im zęby, wkrótce potem ginie ,,opiekun,, obu kobiet. Mock zostaje uwikłany w śledztwo początkowo dlatego, że jest nadwachmistrzem wydziału obyczajowego i ma zidentyfikować ofiary, oczywiście dyrektor kryminalny Muhlhaus ma też swoje plany wobec Mocka, którego inteligencję podziwia, ale pijaństwem gardzi. Szybko okazuje się jednak, że Mock jest uwikłany w sprawę zabitych prostytutek bardziej niż by chciał, bo dowody z miejsca zbrodni zaczynają wskazywać na niego..., co dla człowieka, który regularnie budzi się na kacu i często nie pamięta, co robił poprzedniego wieczoru jest wyjątkowo kłopotliwe... Sytuacja szybko wymyka się spod kontroli.
Moją szczególną uwagę w ,,Dżumie...,, zwróciło to, że cały ten świat Breslau jest w tej części serii jakby szczególnie brudny, zadżumiony złem i krzywdami różnego kalibru. W innych częściach przygód Mocka czasami błysnął jakiś salon, elegancki gabinet, buduar, sala kabaretu... w tej przez większość czasu jesteśmy w miejscach brzydkich i obskurnych: małe knajpki i zatęchłe piwiarnie, zaniedbane poddasza, brudne piwnice, cmentarze, więzienne cele, pełne nieładu pokoiki prostytutek w zapuszczonych hotelikach. W tych miejscach mieszkają ludzie specyficzni, żyjący na krawędzi głównego nurtu życia, na jego marginesie. Pijacy, schorowani bezdomni, prostytutki i ich opiekunowie, zabójcy, gwałciciele, złodzieje, oszuści, szaleńcy oraz cała bezbronna miejska biedota usiłująca przetrwać. Na tym terenie gdzieś ukryte kiełkuje też wielkie zło, które wyrasta z brudu i grzechów miasta; zło, które rośnie w siłę zabijając ludzi często bezbronnych, ale skażonych, zadżumionych upadkiem, to właśnie zło zapragnie skusić także Mocka.... Bardzo podobała mi się ta część serii. Konsekwentnie mroczna, brudna, ale nie pozbawiona przewrotnej sprawiedliwości, której doświadczają bohaterowie. "Dżuma w Breslau" to historia etycznie nieoczywistej, lecz wielkiej pokusy, przed którą staje człowiek nieunikający ubrudzenia sobie rąk w imię dążenia do prawdy. To historia, w której wszyscy okazują się w jakiś sposób winni, słabi, źli, bo wybrać mogą tylko między większym a mniejszym złem i nie zawsze wiadomo które jest które. Czytałam z prawdziwym niepokojem.
Moją szczególną uwagę w ,,Dżumie...,, zwróciło to, że cały ten świat Breslau jest w tej części serii jakby szczególnie brudny, zadżumiony złem i krzywdami różnego kalibru. W innych częściach przygód Mocka czasami błysnął jakiś salon, elegancki gabinet, buduar, sala kabaretu... w tej przez większość czasu jesteśmy w miejscach brzydkich i obskurnych: małe knajpki i zatęchłe piwiarnie, zaniedbane poddasza, brudne piwnice, cmentarze, więzienne cele, pełne nieładu pokoiki prostytutek w zapuszczonych hotelikach. W tych miejscach mieszkają ludzie specyficzni, żyjący na krawędzi głównego nurtu życia, na jego marginesie. Pijacy, schorowani bezdomni, prostytutki i ich opiekunowie, zabójcy, gwałciciele, złodzieje, oszuści, szaleńcy oraz cała bezbronna miejska biedota usiłująca przetrwać. Na tym terenie gdzieś ukryte kiełkuje też wielkie zło, które wyrasta z brudu i grzechów miasta; zło, które rośnie w siłę zabijając ludzi często bezbronnych, ale skażonych, zadżumionych upadkiem, to właśnie zło zapragnie skusić także Mocka.... Bardzo podobała mi się ta część serii. Konsekwentnie mroczna, brudna, ale nie pozbawiona przewrotnej sprawiedliwości, której doświadczają bohaterowie. "Dżuma w Breslau" to historia etycznie nieoczywistej, lecz wielkiej pokusy, przed którą staje człowiek nieunikający ubrudzenia sobie rąk w imię dążenia do prawdy. To historia, w której wszyscy okazują się w jakiś sposób winni, słabi, źli, bo wybrać mogą tylko między większym a mniejszym złem i nie zawsze wiadomo które jest które. Czytałam z prawdziwym niepokojem.
Marek Krajewski "Dżuma w Breslau" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz