Przeczytałam w ramach book tour książkę aspirującą do bycia dramatem wojenny i do przynależności do literatury faktu. To się nie udało i literacko nie jest to dobrze napisana powieść, co najwyżej szkic do słuchowiska lub scenariusza filmu. Brak tła historycznego, stylistyczna niejednorodność, luki w logice wydarzeń, nienaturalność dialogów, powtarzalność schematów językowych, brak psychologii postaci, brak fabuły wreszcie, bo w sumie jest to tylko akcja... pomyślałam jednak, że nie można tylko o tym pisać, bo po pierwsze jest to pełna zdjęć opowieść o dziewczynce, która była prawdziwa i jej życie było ważne, a po drugie napisał to jej krewny tak, jak umiał i najwyraźniej ta rodzinna opowieść jest dla niego osobiście ważna, bo wiele w nią wkłada wysiłku i uwagi, choć być może nie miał pieniędzy lub zwyczajnie szczęścia do dobrych redaktorów i współpracowników, którzy by mu w realizacji tej literackiej próby skutecznie pomogli. Po co jednak robić człowiekowi przykrość i odwracać uwagę o Lilki? Nikomu to nie było potrzebne, więc pisząc recenzję, napisałam o bohaterce, mam nadzieję, że to wystarczy.
********************
Była sobie kiedyś taka dziewczyna, Lila. Miała kochających rodziców, dwie młodsze siostry i brata, miała wujków, dobre życie, była kochana i otoczona troską. Miała jasne włosy, duże oczy, lubiła się uczyć, była odważna i sporo się śmiała, choć przecież z czasem świat nauczył ją powagi i coraz smutniej zaczęła na niego spoglądać. Tak to przynajmniej wygląda na przechowanych przez rodzinę licznych zdjęciach. I było też tak, że podczas wakacji, które miały być najwspanialsze z dotychczasowych, w to życie Lilki wkroczyła wojna, która zmieniła Wszystko. Zmieniła jej rodzinę, ją samą, zmieniła cały świat, wydobyła z ludzi to, co najlepsze i to, co najgorsze, rozkruszyła w proch i zniszczyła wielu niewinnych, bo taka jest wojna - przede wszystkim niszczy. Na szczęście czasami rodzina ocala wspomnienia... I to o tym jest szkic literacki Cezarego Krajewskiego. O wielkich stratach i zniszczeniach oraz o przechowywaniu wspomnień o osobach wyjątkowych i kruchych, takich jak Lila. Pod względem literackiego rzemiosła utworu oceniać nie będę, ma on swoje usterki na wielu poziomach i aby była to pełnowartościowa literatura faktu tekst należałoby uzupełnić, uporządkować, poprawić. Ma on jednak sporo urokliwych scen rodzinnych i ma Lilę, jest świadectwem jej życia i to jest ważne. Warto poznać tę dziewczynkę i uratować pamięć o niej z wojennych zniszczeń. Myślę, że po to jest ta książka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz