"Zamachowcy" to powieść sensacyjna, która ma wiele bezdyskusyjnych zalet zdradzających duży potencjał autora oraz kilka usterek, które warto poprawić, bo rzutują na odbiór całości. Powieść opisuje przestępstwa dokonywane przy użyciu nowoczesnych technologii przez trójkę wybitnych i dobrze opłacanych ludzi - Bitcoina, Doktora i Julię. Oczywiście chodzi też o polityczne gry, bo cyberataki organizowane przez trójkę najemników mają osłabić czy wręcz zniszczyć autorytet rządzącego w kraju ugrupowania. Przestępcy uderzają więc w instytucje lub miejsca, które miały być symbolem sukcesu będącej u władzy partii (o budzącej dość oczywiste konotacje nazwie Sprawiedliwi i Zjednoczeni). Przez całą fabułę z jednej strony obserwujemy zatem działania tytułowych zamachowców, a drugiej czynności usiłującej ich wytropić specjalnej, elitarnej wręcz grupy z CBŚ z komisarzem Tomaszem Królikiewiczem na czele. Jest to ciekawe starcie, interesujące dla czytelnika na wielu płaszczyznach. Jest w nim metodyczna i oparta na nowoczesnym sprzęcie praca policji, ale też genialne i precyzyjne działania zamachowców. Jednak przede wszystkim ciekawe i niebanalne jest to, że podział na tych dobrych i tych złych nie zawsze jest pomiędzy tymi dwoma grupami postaci jednoznaczny. Autor pozwala nam bowiem dobrze poznać większość bohaterów. Znamy zatem ich przeszłość, motywacje, uzdolnienia, widzimy ich w chwilach triumfu i słabości, więc tym łatwiej angażujemy się w ich losy i przeżycia, a granica między dobrem i złem się rozmywa. W efekcie z jednej strony imponują nam zdolni przestępcy i trochę chcemy, aby im się udało, a z drugiej strony podziwiamy policjantów i chcemy, aby także ich pościg skończył się sukcesem. W międzyczasie czytelnik ma też możliwość, by śledzić zakulisowe rozmowy i działania wysoko postawionych polityków, w których pozycję uderzają działania zamachowców. Manipulacja, bezpardonowa walka o władzę, interesowność, zakłamanie, bezwzględność.... te powtarzające się elementy działań i rozmów rządzących państwem ludzi sprawiają, że kluczowymi postaciami negatywnymi wcale nie są ostatecznie przestępcy, ale właśnie politycy, którzy pociągają za sznurki lub usiłują za wszelką cenę chronić swoje prywatne interesy. Przyznać trzeba, że bardzo to jest ciekawie pomyślane i zbudowane, a ten przesunięty na drugi plan etyczny barometr powieści wypada bardzo prawdziwie i przekonująco.
Imponująca jest też wiedza autora z zakresu działania nowoczesnych technologii informatycznych, ale nie tylko. Świetnie opisana jest również metodyka różnych działań policji podczas śledztwa i pościgu, funkcjonowanie lotniska, elektrowni czy nawet banku oraz wpływ zakłóceń w ich czynnościach na życie użytkowników. Ukazano też powiązania świata polityki i mediów czy wreszcie mocno wybrzmiało także znaczenie psychologii zarówno w działaniach przestępczych, jak i śledczych.... Wyobrażam sobie, że za tą powieścią stoi dość bogaty research, który autor musiał wykonać, a zapewne także wiedza, którą posiada osobiście. I warto zwrócić na tę merytoryczną rzetelność utworu uwagę, bo wpływa ona znacząco na autentyzm świata ukazanego w powieści, a także czyni z "Zamachowców" książkę po prostu poznawczo interesującą. Inną zaletą jest też pewien zdrowy balans, który udało się zachować pomiędzy aktualnością a uniwersalnością powieści. Czytelnik może odnieść wiele opisanych w powieści sytuacji, wydarzeń czy mechanizmów do świata polityki, mediów i zależności gospodarczych czy nawet przestępczości, które ma w spektrum swoich bieżących doświadczeń. Jednocześnie jednak poruszony w książce problem deprawującego wpływu władzy na człowieka, kwestia pogoni za sławą i pieniądzem, czy wreszcie przede wszystkim cyberprzestępczość i związane z nią zagrożenia zachowują rysy uniwersalne. Historia opisana przez Krzysztofa Jóźwika ma zatem rozpoznawalne polskie realia, ale mogłaby też wydarzyć się w wielu innych krajach.
Akcja powieści pozostaje dynamiczna pomimo dość prostej konstrukcji. Śledzimy kolne przestępstwa zamachowców oraz kolejne kroki w śledztwie policjantów, ale nic nie jest odbiorcy podane zbyt szybko lub w zbyt oczywisty sposób. Od czasu do czasu ujawniane są kolejne sekrety poszczególnych bohaterów, co nieco zmienia perspektywę oglądu zarówno postaci, jak i wydarzeń, a przede wszystkim utrzymuje napięcie. Są także tajemnice, które pozostają niewyjaśnione do końca utworu, co wydaje się celowe i zostawia czytelnika z... pewnego rodzaju oczekiwaniem na być może kolejną część powieści, a może także z niepokojem i przekonaniem, że świat wielkiej polityki nawet w literaturze pozostaje dla zwykłych ludzi nieprzenikniony. Wracając jednak do fabuły.... sceny pościgów czy relacje z akcji przestępczych wypadają naprawdę dobrze. Ich opisy są dokładne, ale mimo to dynamiczne, pełne zwrotów, te sceny porywają, a finał powieści czyta się rzeczywiście jednym tchem. Znacznie mniej szczęścia ma autor do scen miłosnych, które są na szczęście nieliczne i wypadają... dość mdło i sztampowo. Konstrukcja poszczególnych postaci zdradza też niekiedy, że autor jest pisarzem początkującym. Ekspozycje powieści wypełniają często nazbyt szczegółowe kolejne prezentacje kluczowych postaci. Niektóre z nich poznajemy później lepiej w osobnych podrozdziałach oraz scenach i to bywa interesującym uzupełnienie. Pod tym względem świetnie zbudowaną postacią jest Bitcoin. Początkowo wydaje się klasyczną, niemal tekturową postacią wyciętą wprost z kina akcji. Umięśniony, doświadczony strateg, całe życie w tajemniczych akcjach, bez rodziny, inteligenty, dominujący, lider. Ale później poznajemy jego niepokoje, ukryte motywy, odsłaniane są jego emocje i w efekcie ta postać bardzo zyskuje, finałowo nawet wzrusza. Autor nie wszystkich swoich bohaterów traktuje jednak tak samo. Przestępcy są dokładniej opisani niż policjanci. Z wyjątkiem komisarza Królikiewicza, czyli interesującego szefa grupy śledczej i zarazem nieco zbyt cukierkowego i nierozsądnego małżonka pewnej celebrytki, większość policjantów znamy tylko z ich wstępnych opisów, a ich psychologia w wielu przypadkach pozostaje niepogłębiona w dalszej części powieści, co sprawia, że tracą swoją wyrazistość. Przykładowo: Piotr Wrona i Robert Bielski mylili mi się przez całą powieść, a nadinspektor Bury, który wydawał się ekstremalnie wyrazisty w początkowej fazie powieści potem przyblakł i jest postacią, którą autor zdecydowanie niepotrzebnie zaniedbał. No i olśniewająco piękne kobiety.... rozumiem, że o takich postaciach się przyjemniej pisze i przyjemniej się je kreuje, ale takie jednostajne obrazowanie grozi zlaniem się postaci kobiecych w jeden mało rozpoznawalny (choć efektowny) twór. Z drugiej strony przyznać trzeba, że na przykład Julia jest bohaterką bardzo udaną i interesującą, jej osobowość wyjściowo świetnie nawiązuje do motywu kobiety fatalnej, a zarazem w toku powieści klasyczne rysy tego wizerunku ulegają przełamaniu i na posągowej toksycznej osobowości i wielkiej urodzie pojawiają się pęknięcia, które czynią z Julii kobietę intrygującą i nieoczywistą. Przydałyby się jednak dla kontrastu także bardziej "ludzkie" kobiety wśród galerii piękności w "Zamachowcach", choćby po to, żeby nadać powieści realizmu zamiast niemal kreskówkowej umowności w rysowaniu postaci kobiecych.
W lekturze przeszkadzają jednak głównie... usterki językowe i stylistyczne. Nie są one zwykle rażące, choć wypada przyznać, że i rażące się zdarzały. Mimo to drobne natręctwa stylu (nadużywanie spójnika "ale" lub konstrukcji "zarówno...., jak i....") czy błędy składniowe wynikające zazwyczaj z budowania niezwykle długich zdań lub frazeologiczne (w tym tautologie) czasami obniżają komunikatywność narracji, a czasami po prostu mogą zgrzytać po co czujniejszych czytelniczych uszach. Krzysztof Jóźwik jest bez wątpienia zdolnym autorem powieści sensacyjnych, ale przydałby mu się czujny redaktor, który nieco dopracowałby językowo tekst utworu, na czym powieść na pewno by zyskała. Taka pomoc przydaje się wszystkim pisarzom, także tym najwybitniejszym, lecz początkujący autor potrzebuje jej szczególnie. Mimo językowych usterek różnego typu uczciwie muszę jednak przyznać, że rzeczywiście dałam się tej fabule "Zamachowców" porwać i uwiódł mnie sensacyjny nerw tej powieści. Na uwagę zasługuje zwłaszcza finał, który był nieprzewidywalny, zaskakujący i filmowo spektakularny, ale zarazem nie był to pusty fajerwerk, bo towarzyszyły mu też mocno zróżnicowane emocje. Fabularnie został on zbudowany i przygotowany w toku akcji ładnie, z zauważalną dokładnością i z dużym wyczuciem.
Za możliwość przeczytania powieści dziękuję organizatorce book tour, Monice z Zaczytanego świata Moni oraz autorowi, Krzysztofowi Jóźwikowi.
"Zamachowcy"... - w sumie naprawdę niezła, zatrzymująca uwagę odbiorcy sensacja, na pewno interesujący Autor. Przeczytałabym jego kolejną powieść.
Za możliwość przeczytania powieści dziękuję organizatorce book tour, Monice z Zaczytanego świata Moni oraz autorowi, Krzysztofowi Jóźwikowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz