w ostaniach miesiącach polubiłam chodzenie na wystawy, najbardziej na otwarcia w lokalnej galerii BWA, zbierają się tam ludzie specyficzni, prawie zawsze mniej więcej ci sami, a ta ich specyfika mi odpowiada, lubię ten klimat powszechnej inności, to że z lampką wina chodzę i oglądam, że na tę chwilę wszystko jest Inaczej, że nikt nie zachowuje się głupawo, tylko jest tak jakoś ładnie, to miejsce, ci ludzie, w czysto intelektualnym sensie jest to wszystko ładne, bez grubo ciosanych słów i gestów, jest to zapewne z mojej strony jakaś bufonada i egzaltacja, ale daję sobie na nie przyzwolenie, lubię sztukę, lubię cichych spokojnych ludzi, którzy się wokół niej przechadzają, którzy umieją się zachować, docenić, pobyć razem, to przyjemne, dla mnie, dla mojego obolałego mózgu; wystawa była tym razem mocno lokalna i nie wstrząsnęła mną jakoś bardzo - dobrze rozplanowana, przemyślana, technicznie się nie czepiam, kilka rzeczy mi się podobało (te poniżej)... było ładnie i wino było dobre
|
P.M.Markowski "Ochrona środowiska" |
|
H. Tchórzewska "Łagów" |
|
P.Komorowska-Birger "Maszyna do pisania" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz