czwartek, 22 sierpnia 2019

kiedy ostatni raz wiedziałam lilie wodne....

Ruda zmobilizowała mnie, żeby wybrać się na Dziką Ochlę, gdyby nie ona pewnie nie ruszyłabym się dziś z domu, bo jestem w fazie ostro domowej, opuszczam moją jamę z niechęcią, czynię to codziennie, ale bez entuzjazmu, ale miało być o tej Ochli.... więc mieszkam w Grunbergu od 10 lat, a nie znam tego miejsca, poza niezobowiązującą świadomością, że jest, nigdy nie poświęciłam mu więcej czasu ani uwagi, kiedyś przyjechaliśmy tam szkolnie raz czy dwa z dzieciakami na ognisko, ale to wszystko, teraz wybrałam się niejako prywatnie, więc zupełnie inaczej, jezioro jest dzikie, trochę kobiet z wózkami i dziećmi, trochę rowerzystów, trochę pijaczków, sporo wędkarzy, rowerki wodne, piach, plac zabaw, możliwość zakupu piwa i żarcia, po prostu dzikie kąpielisko w lesie za miastem, były też lilie wodne, naprawdę piękne, różowe i całe w słońcu, jakby nierzeczywiste, kiedy ostatni raz takie lilie wiedziałam? na kajakach (lubię kajaki, a nie byłam dawno, czemu?), chyba Lubrza (świetna wycieczka, ale na jeziorze trochę się bałam), latały wielkie ważki, a liliom robiłam zdjęcia z bliska (były białe i jedno z tych zdjęć przez wiele miesięcy miałam na telefonicznej tapecie)... to było dawno temu, kilka lat, lilie lubię nadal


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz