dziś piję malagę i słucham piosenek Knopflera, które zalecił mi do wysłuchania Myku, młody audiofil, który ma wszelkie dane po temu, by stać się moim ulubionym uczniem w mojej nowej klasie, cóż zrobić? lubię nieszablonowe osobowości, buntowników, których pięknie spala ich pasja, stare dusze, które przerastają rzeczywistość, i jest tak, że to dziecko kazało mi słuchać, więc słucham, bo podziwiam to dziecko, bo to jest jakaś piękna inteligencja i piękna osobowość...
i.... jest jeszcze coś całkiem innego, w sumie śmieszna sprawa, pojawił się w mojej okolicy mężczyzna, któremu ewidentnie bardzo się podobam, do tego stopnia, że nawet taki gamoń jak ja, któremu umykają zwykle tego typu awanse, zauważył, że coś jest na rzeczy, i co? i nic, schlebia mi to - rzecz jasna (w końcu mam prawie 40 lat, więc poniekąd miło, że jeszcze i że nadal jestem zauważalna), ale mnie to w gruncie rzeczy nie obchodzi, co jest przyjemnym odkryciem i właśnie tak o tym myślę, że to jakaś jest śmieszna rzecz, bo ja przecież zupełnie na poważnie mam już złote serce, wiec cała reszta mnie nie interesuje, cała reszta jest czymś poniżej tego, co już mam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz