biegłam dziś do pewnego korzenia, który stał się miejscem pamiątkowym, nawet nieco symbolicznym, rok temu siedziałam na nim i zakorzeniałam się - powoli i małymi krokami w nowej rzeczywistości, pies w międzyczasie skakał na główkę i byłam prawie pewna, że zrobi sobie krzywdę, ale jednak nie, ogarnęły mnie miłe sentymenty, ale pomimo tego jestem smutna, tak nostalgicznie i melancholijnie, jak to ja... ściga mnie jakiś niepokój, wszystko się zmienia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz