początkowo wydawało mi się, że będzie to po prostu powieść inicjacyjna, a tymczasem jest to najświetniej i najpiękniej korzystająca z archetypów powieść, jaką czytałam
dorastający chłopiec - Cem, wychowywany przez matkę, spragniony męskiego autorytetu trafia pod opiekę mistrza Mahmuta, rzemieślnika, który kopie studnie... i ta relacja, to jak się rozwija i trwa gdzieś między podziwem, a negacją, wielkim szacunkiem, a chęcią buntu, samo to jest genialne - wspólna ciężka fizyczna praca, która zbliża, wieczorne opowieści (wśród nich nagle pojawia się historia Edypa), spacery do miasteczka, skrywana fascynacja chłopca starszą od niego kobietą, której mistrz wydaje się nie zauważać, leniwie płynące letnie dni, które nie chcą się skończyć, bo mimo zapewnień mistrza, Mahmut i Cem wciąż nie mogą dokopać się do wody... , tak wygląda początek powieści, tymczasem rośnie między bohaterami nienazywalne napięcie, jakby niewidzialny nerw tej relacji, i jest jeszcze miłość oraz magiczna, bajkowa prawie noc, którą chłopiec spędza z rudowłosą kobietą, o której marzył, a kiedy już czytelnik zupełnie traci czujność, wręcz rozmarza się i ginie w tej swobodnie płynącej opowieści o dorastaniu, zdarza się groźny wypadek, przerażony chłopiec nie sprawdza efektów tego zdarzenia i nie oglądając się za siebie ucieka, kolejne lata spędza w niepokojącym przeświadczeniu, że być może jest zbrodniarzem, nikt go jednak nie ściga, nie szuka, mijają lata.... Cem ma dobre życie, robi karierę, buduje domy, które zastępują mu dzieci, podróżuje, jego świetnie prosperująca firma traktowana jest przez niego jak swego rodzaju dzieło życia, ma kochającą żonę, która dzieli jego pasje, jest szczęśliwy, zrealizowany i nagle ponownie trafia do miasteczka, z którego przed laty uciekł i ma szanse poznać prawdę o sobie i swoim losie, i może dokończyć przerwaną opowieść - historię Edypa, która fascynowała go całe życie, i której różnych wersji i wariacji szukał w świecie i kulturze (dominująca jest tutaj historia Rostama i Sohraba ze starożytnej "Księgi królewskiej" Ferdousiego - inna, a przecież pokrewna losom Edypa).... jestem "Rudowłosą" zachwycona, tym jak mądrą historią o relacjach ona jest, o fatum, o tym, że losy człowieka to ciągle na nowo przetwarzana, powtarzana w tysiącach odsłon, przewidywalna, ale też całkowicie nieprzewidywalna opowieść, bo tak jak Edyp, jak Cem, jak Rostam - nikt z nas nie wie o sobie wszystkiego i zmierza ku przeznaczeniom, których nie umie przeniknąć, co ciekawe także czytelnik nie umie przewidzieć losów postaci, bo pomimo świadomości, że oto ogląda historię starą jak świat, ogląda opowieść, która już była, to zarazem ogląda przecież historię, która dzieje się całkowicie po raz pierwszy;
warto podkreślić, że "Rudowłosa" to nie jest powieść o apokryficznym charakterze, to błyskotliwe przetworzenie archetypu ojcobójcy, którą można czytać bardzo dosłownie, ale także metaforycznie, bo na obu planach jest to utwór bardzo dobry, do tego piękny język Pamuka, filozoficzny, refleksyjny tok, pełen bardzo uniwersalnych rozważań, ale bez elementu zastoju czy nudy, bo w tej historii o relacjach jest wręcz kryminalne napięcie - świetna, inspirująca powieść
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz